Alamanowie  – sławscy potomkowie Alanów (wraz ze słowiańską etymologią alemańskich królów)

Alemanowie

Alemanowie (także Alamani, Suebi, Swabi, czyli Sławi, później przerobione na Schwabi) byli konfederacją plemion swebskich (sławskich – słowiańskich) nad Górnym Renem. Zamieszkiwali Recję i Vindelicję (pierwotna nazwa Vindelicum oznacza Wendo – Lechia, bo Vinde – Wendowie, a Licus to dawna, łacińska nazwa rzeki Lech) z dwoma głównymi miastami Augusta Vindelicorum (niem. Augsburg, a dawniej Wendo-Lechów) i Vindonissa (Nizina Wendów).

Wspomniani po raz pierwszy przez Cassiusa Dio w kontekście kampanii Caracalli w 213 r., Alemanni zdobyli Decumates Agri w 260 r., a następnie rozszerzyli swe panowanie na dzisiejszą Alzację i północną Szwajcarię, m.in. z obszarami nad Jeziorem Bodeńskim (Wodańskim). I to oni prawdopodobnie nazwali tę krainę po słowiańsku Świteź, czyli Jezioro, które przeszło w Switz – Switzerland.

W 496 r. Alemanni zostali podbici przez przywódcę Franków Clovisa i uzależnieni od jego państwa, m.in. poprzez nominowanie władców i wprowadzanie frankizacji życia kulturalnego. Później wymieniani są jako pogańscy sojusznicy chrześcijańskich Franków. Alemanowie stopniowo chrystianizowali się w VII wieku. Lex Alamannorum jest zapisem ich zwyczajowego prawa w tym okresie.

Aż do VIII wieku frankijskie zwierzchnictwo nad Alemanią było w większości nominalne. Po powstaniu Theudebalda (władca ludzi, bo *theute to *leute, czyli zniekształcony zapis słowa *liud – lud, a *bald to *wlad) księcia Alamanii, Karloman dokonał egzekucji szlachty alamańskiej i zainstalował książęta frankońskie. W późniejszych i słabszych latach imperium Karolingów hrabiowie alemańscy, zwani tak już tylko z nazwy, bo w rzeczywistości była to szlachta frankońska, stali się prawie niezależni, a między nimi a Biskupstwem Konstancji toczyła się walka o dominację. Główną rodziną w Alamani byli hrabiowie Raetia Curiensis, którzy czasami nazywani byli margrabami, a jeden z nich, Burchard II, założył Księstwo Szwabii, które zostało uznane przez Henryka Kłótnika w 919 r., stając się rdzennym księstwem Świętego Cesarstwa Rzymskiego.

Według Gajusza Asiniusa Quadratusa (cytowanego w połowie VI wieku przez bizantyjskiego historyka Agathiasa) nazwa Alamanni (Ἀλαμανοι) ma oznaczać „wszyscy ludzie” (niem. Alle Maner). Wskazywać to może, że był to sojusz różnych plemion. Rzymianie i Grecy nazywali ich podobnie. Edward Gibbon zaakceptował to pochodzenie, w swoim  “Upadku Cesarstwa Rzymskiego”, podobnie jak anonimowy autor notatek zebranych z dokumentów Nicolasa Fréreta, opublikowanych w 1753 r. Ta etymologia dominuje wśród językoznawców. Alternatywna propozycja sugeruje pochodzenie od słowa *alah „sanktuarium”.

Nie wiem dlaczego lingwiści jakoś przy etnonimie Alanów, zakładają, że *ala to zeuropeizowane *arya, a w przypadku tego samego rdzenia w nazwie Alamanów dopatrują się tu niemieckiego *Alles. Jeśli przyjmiemy to samo wytłumaczenie, co w przypadku Alanów, to wyjdzie nam, że Alemanowie to Ariomani, czyli Ariowie. Związek z Alanami więc może być nie tylko fonetyczny, ale i etniczny.

Walafrid Strabo w IX wieku zauważył, omawiając mieszkańców Szwajcarii i okolic, że tylko cudzoziemcy nazywają ich Alemanami, ale sami nadali sobie nazwę Suebi (Słewi). Suebi otrzymują alternatywną nazwę Ziuwari (jako Cyuuari) w staro-wysokim języku niemieckim, interpretowaną przez Jacoba Grimma jako Martem colentes („czciciele Marsa”). Samą nazwę Swebi ten ojciec niemieckiej lingwistyki tłumaczył jako Słewi i uważał ją za słowiańską.

Alamannia pokazana jest poza Silvą Marcianą (Schwarzwald) w Tabula Peutingeriana. Suevia (Sławia) jest wskazana osobno, dalej w dół rzeki Ren, poza Silva Vosagus.

Najbardziej znanym alamańskim królem jest Crocco, Corsico czyli nasz Krok, Krak wymieniany m.in. w kronikach Fredegara i T. Nugenta (uważał go za wodza Wandalów), a  wcześniej wzmiankowany przez Grzegorza z Tours (VI wiek) i Aureliusza Victora (Epitome de Caesaribus z ok. 400 roku). O postaci Crocco, Crocusa, Kroka, Kraka należy opracować odrębny artykuł, bo jest na jego temat pełno niejasności i według mnie celowych przekłamań.

Słowiańska etymologia imion alemańskich władców:

1. Chrocus (Croc, Crocco) 306 – Krok, czyli Krak znany z polskich i czeskich kronik oraz w wersji Crocus czy Crocco także z rzymskich, frankońskich i angielskich.

2. Mederic – Miedzierzyk, czyli Rudzielec (Miodowy, Miedziany Rycerz), ojciec Agenarica, brat Chnodomara.

3. Chnodomar 350, 357 – Knotomir (knot – pot. maluch, czyli to Sławny Malec).

4. Agenaric (Serapio) 357 – Ognierzyk, bo *agen to ogień.

4. Suomar 357, 358 – Słomir, czyli ze Słowiańskiego lub Słonecznego Rodu.

5. Hortar 357, 359 – Grotar, czyli Aryjski Grot, bo *hort to gort (oboczność g=h, jak w ros. Gitler – Hitler), tj. przekręcone *grot.

6. Gundomar (Gundomadus) 354 – Godzimir, bo *gund to przekręcone *god, współrządca z Vadomarem – Vedomirem.

7. Alemańscy królowie wspomniani przez Ammianusa Marcellinusa, z którymi cesarz rzymski Julian Apostata zawarł pokój w 359 r.:
° Vestralp – Wieszczy Ralf, przy czym *ralv – bardzo jasny, jak *alv – ołów.
° Ur – Góra, Wysoki, Wielki.
° Ursicin – Urysyn, tj. Syn Góry-Wysokiego, Wielkiego. Znane jest imię Ursyn np. Jan Ursyn Niemcewicz.
° Macrian 370 – Mać Rian, czyli z “ariańskiej matki”, bo *mac to mać, macierz, matka, albo ojczyzna, a *rian to *arian – arianin, arianka. Król jedynie plemienia Bucinobantes – Buczynowantów, a właściwie Bucsynowantów, czyli Boskich (buc – buk, bóg) Synów Wantów – Wenetów.

° Hariobaud – Hariobałt, bo *baud to bałt, co oznacza tutaj grot (bełt). Czyli etymologicznie imię tożsame z Hortar – Grotar. Baltowie byli obok Amalów jednym z najbardziej znaczących gockich klanów. Skojarzenie z Bałtami nie jest tu raczej przypadkowe. Część plemion bałtyckich ma gockie, czyli scytyjskie pochodzenie, a część sarmackie – wenedyjskie.

° Vadomar – Wedomir. Wódz plemienia jakichś Brisgauviensów (Brisgauvi), nad których etymologią biedzą się językoznawcy od lat, szukając pochodzenia w językach celtyckich czy germańskich, ale nie ma tam przekonujących źródłosłowów. Nie sięgali do słowników słowiańskich, więc mają problem. A to pięknie po słowiańsku znaczy Brysogłowi, przy czym Brys to skrót od znanego imienia Borys, będącego z kolei skrótem od Borysław, czyli Sławnego Woja, gdyż bur, bor znaczyło także wojować, stąd borykać się. Zatem Brysogłowi to Waleczne Głowy.

8. Rando 368 – *ran – rano, ranek, a *do – ku, czyli to Doran, w znaczeniu Poranek, Świt, Nadzieja, Odrodzenie. Podobne pochodne imiona z innych krajów, to Dorian, Dorina, Randy, które są różnie tłumaczone np. z celtyckiego Deorain jako potomek Deoreadhan – tułacza, wędrowca, co może być raczej tłumaczeniem pochodzenia tego imienia od Wendów, czyli w anglosaskim i celtyckim rozumieniu – wędrowców, bo ang. wander to wędrować.

9. Vithicab 360–368 – wyraźne przekręcenie imienia Witysław, gdyż rdzeń *cab wygląda na błędny zapis *saw (powszechne oboczności c=s, b=w), co jest niedokładnym *sław.

10. Priarius ?–378 – Pierwszy Aria, czyli Najwyższy Wódz Ariów, po prostu Przeariusz. Król plemienia Lentienses (Lędzian), należącego do Alemanów.

11. Gibuld (Gebavult) c. 470 – *geba to gęba, czyli potocznie człowiek, a *bult, vult (z obocznością v=b), to nic innego jak przekręcony *vald, wład. Zatem to po prostu kolejna wersja “władcy ludzi”. Do dziś mówi się, że ktoś “ma wiele gęb do wyżywienia”.

Późniejsi królowie byli mianowani przez Franków, a potem Karolingów, z których się wywodzili lub ich imiona uległy frankońskim wpływom przybierając dziwne znaczeniowo konstrukcje (o czym pisałem w osobnym artykule o walkach Bela z Cernem…), dlatego je tu pomijam. Co istotne, takie przekręcenia słów były jednym z ważniejszych procesów kształtowania się języka praniemieckiego w wariancie górnoniemieckim, zwanym alemańskim, choć z pierwotnym prasłowiańskim (sarmackim) językiem Alemanów nie miał on już zbyt wiele wspólnego. Frankowie, podobnie jak Sasi, Fryzowie i kilka innych plemion, byli gockim odłamem Scytów, dlatego posługiwali się podobnym językiem do sarmackiego – prasłowiańskiego, jednak na drodze podziałów plemiennych zaczęli przekręcać słowa i nadawać im nowe znaczenia, co zapoczątkowało powstanie nowego języka i etnosu – praniemieckiego.

Tomasz J. Kosiński

02.04.2020

Herulowie – słowiańskie Orły, bracia Wandalów

Odoaker

Herulowie, znani także w historiografii jako Werulowie, to lud protosłowiański, o scytyjskim rodowodzie, o czym świadczą m.in. ich etnonim oraz imiona władców.

Saska nazwa miejscowości Wurle to przekręcone słowiańskie Orle, co może nam wskazywać na etymologię nazwy tego ludu. Mianowicie, skoro Wurle to anagram Werul, to Herul jest anagramem Hurle, co przy niemym H daje nam Urle, czyli Orle, jak nazwa przytoczonej miejscowości. Od orl, oriel – orzeł powstały słowa: skandynawski “jarl” i anglosaski “earl”. Jak widać nasze językowe “orły” jakoś do tej pory nie potrafiły do tego dojść, z uporem maniaka szukając germańskich (w rozumieniu praniemieckich) etymologii tej nazwy.

W historiografii można znaleźć potwierdzenia, że do czasów Corsico (Kroka), panującego na przełomie IV i V wieku Herulowie i Wandalowie mieli tych samych władców, dopiero podział nastąpił podczas ekspansji na zachód Europy, gdzie udali się Wandalowie, Alanowie, Swewowie (Sławowie) i Burgundowie, a Herulowie prowadzili boje w Europie Środkowej, zdobyli Rzym (Odoaker) i kierowali się bardziej na południowy-wschód niż na zachód. Mogło to wynikać oczywiście z zawartego wcześniej układu z Wandalami, by nie wchodzić sobie w drogę. Część Wandalów została nad Bałtykiem i z czasem z ich rodów wyłonili się władcy Obodrytów, Ranów i Wieletów.

Poczet władców Herulów i Wandalów:

1. Anthyrius I (ur. ok. 149 p.n.e), czyli Ant+arius, czyli Szlachetny Ant, tj. Eneta / Weneta / Wan – Pan. Albo to An+thyr, czyli Niebiański Byk, bo *an to starożytne niebo (od czego mamy choćby anhel – anioł, czy też pan, Wan, man itd.), a *thyr to po prostu *tur (turoń), od którego pochodzi m.in. słowo “tyran” (przymuszający siłą lud do “tyrania” – ciężkiej pracy), czy “bohatyr” (boży tur).

2. Anavas / Anaras, czyli Niebiański Szlachetny As, tj. Boski Szlachcic, bo *an to starożytne niebo, a *ar – aria, szlachetny, wolny i *as – bóg, wybraniec boga.

3. Alimer  / Alinar (ur. ok. 79 p.n.e), może to skrót od Hvalimir (z zasłużonego, pochwalanego rodu, bo *mir w imionach oznacza ród lub sławę). W wariancie Alamir byłby to Sławny Alan lub ten “z rodu Alanów”.

4. Anthyrius II / Anthur, czyli Szlachetny Pan lub Niebiański Byk – etymologia j.w.

5. Hatturus / Hutterus / Hoter / Hoterus, może to Gotar (oboczność G=H), czyli Boski Aria, tj. Szlachcic. Przy niemym H, to natomiast Ojciec Ariów, bo *att, ot znaczy ojciec.

6. Vislaus I / Visislaus / Visilaus, czyli Wisław, Wyszesław, przy czym *wis, wysz to wieszcz lub pan. Zatem to Sławny Pan.

7. Vitislaus II / Vitalaus (60-120), czyli Witisław, tj. Sławny Wit (Pan). Można przyjąć, że to tylko inny wariant Wisława.

8. Alaric I (125-162), czyli Alański (Ariański, Szlachetny) Rycerz.

9. Dieteric / Dietrich (155-201), od słów *diete – dziecię i *ric – rycerz, władca, czyli to Potomek Rycerza.

10. Teneric (200-237), od słów *ten – tyn, tj. skała, ale też kamienny płot lub po prostu ogrodzenie. Stąd wziął się *sztyn – kamień (zapożyczony do niemieckiego jako *stein), czyli coś “z tynu” – ze skały. Dlatego Tyniec czy Tenczyn to “zamek na skale”. Rdzeń *tyn mamy też w wyrazach: kontyna – świątynia, bursztyn – kamień z boru (żywicznego lasu iglastego), Olsztyn – gdzie *sztyn oznacza już kamienną twierdzę, a *ol może być skrótem od “olbrzymia” lub w wariancie Wolsztyn – wołowa obmurowana forteca (dla ochrony bydła i ludzi podczas najazdów), albo kamienny posąg Wołosa / Welesa. Nasz Teneric to zatem Twardy jak Skała Rycerz.

11. Alberic I (225-292) – *alb, alv, alf, elf, elv, elb, olv, oliv to ołów tj. jasny, a *ric, ryk, rek to rycerz, władca. Będzie to więc Jasny Rycerz (Pan). Z rdzeniem *alb, elb związana jest też nazwa rzeki Łaby, łac. Elbe, przy czym, co nie trudno zauważyć, wyraz Laba jest anagramem toponimu Alba. Alberic znany był też jako Hasting /Asding – dęg/dąg Asów, od dęga – drąg blokady wierzei drzwi. Pochodnym słowem jest dzięga, jak ros. dienga (dien – dzień, ga – bydło, boh+ga+ctwo), które mogło oznaczać dzienny wypas, wygon (ga+nianie) bydła, będące miernikiem zamożności, przez co przeszło też z czasem w znaczenie “moneta, pieniądz”. Jeśli przyjmiemy, że dąg to drąg, to można imię Asding, będące nazwą całej dynastii wandalskiej, wytłumaczyć jako Drągal. Gdy odniesiemy się natomiast do diengi to Hastingowie oznaczać będą Bogatych Asów.

12. Wisimar (265-340), czyli Wyszomir, tj. Sławny Pan lub “z rodu wieszczów”. Od tego imienia pochodzi też zniemczona nazwa miasta Wismar w Meklemburgii. Wyrazy wit, wis, wist oznaczają wieszczów, panów.

13. Miecislaus (320-388), znany też jako Miercislaus / Mizislaus, czyli Miecisław, Miecław, Masław, a wersja wobec osób starszych, predestynowanych do tytułów lub zaszczytów, czy też w inny sposób zasłużonych to Mieszko (zdrobnienie – Mieszek). Pierwotne imię oznaczało “mieć sławę”, ale spotykamy raczej błędne tłumaczenie tego miana jako Mieczysław, by wyjaśnić, że to ktoś “sławny z miecza”.

14. Radagaisus I (335-406), czyli Radegast / Radigast / Radhost /Radogoszcz  – Herul, ale tytułujący się królem Wandalów, choć spotykamy przekazy, że był tylko jednym z wojewodów, który wyruszył na podbój Rzymu, co ostatecznie przypłacił bohaterską śmiercią i prawdopodobnie został przez to deifikowany. Rdzeń *gast niekoniecznie musi oznaczać  *gost – gość, host, gospodarz, ale możliwe, że wiąże się to słowo z wyrazem *gos, gus – gęś, atrybut boga Radarów – Radagasta z Retry (Radary). Wydaje się, że odpowiednikiem w łacinie jest rdzeń *gust, obecny choćby w imieniu August. Należy pamiętać, że gęsi otaczano kultem u Radarów, Wenetów i Rzymian, których stolicę Rzym Wenetowie uratowali przed Celtami, czego metaforą jest mit o gęsiach kapitolińskich. Znane są wyobrażenia Radegasta z gęsią na głowie, a nawet podobne Odyna. Kto wie czy skrzydła z gockich hełmów nie są gęsie, choć mając na uwadze rozumienie etnonimu Herulów można mniemać, że chodzi tu o motyw orłów. Mimo, że orzeł jest godłem także Polaków, to na denarze Chrobrego trudno dopatrzeć się w tym pokracznie wyrysowanym ptaku orła, bo prędzej przypomina on pawia, koguta czy może gęś właśnie. Zauważmy też, że Słowianie wierzyli, iż gęsi (i ich odmiany jak łabędzie, bociany, żurawie, czaple) przynoszą nowe dusze z Wyraju, co może oznaczać, że są posłańcami rodu. Jakimś dziwnym trafem też łacińskie genes to geny, co może być zapożyczeniem od słowa gens – genś, gęś, być może od Wenetów, oznaczającego nie tylko świętego ptaka, ale i pochodzenie, najświętszy i najstarszy ród. Większość ludzi nie jest jeszcze gotowa na tezy, że łacina mogła zapożyczać coś ze słowiańskiego, ale językoznawca zgodnie przyjmują, że język łaciński powstał na bazie etruskiego i zapewne weneckiego. Istnieje natomiast wiele przesłanek by Wenetów nadadriatyckich utożsamiać z Wenedami nadbałtyckimi czy z galijskiego Armoricum. Podobieństwa nazewnicze Etrusków (Rasenów – rasowych, Tyrrenów – bogatych) do Cherusków (Górnych, Północnych Rusków, bo cher to chora – góra, wysokość), Borusów (Prusów) i Rusów nie wydają się przypadkowe. Zwłaszcza gdy dokonamy też porównań kultur archeologicznych z Etrurii i Prus, gdzie znów jakimś dziwnym trafem znajdują się urny twarzowe, właściwe tylko dla tych dwóch obszarów, co jest ewidentną analogią kulturową, czego uczeni nie potrafią lub nie chcą wytłumaczyć.
Dlatego zapożyczenia słowne do łaciny z wenedo – słowiańskiego nie powinny dziwić. To Etruskowie przecież zakładali Rzym i to ich pismo wraz z greckim dało początek archaicznej łacinie. Rzymianie zapożyczyli też nie tylko pismo, ale i słowa oraz mity, wierzenia, obyczaje. Ich religia i kultura były bardzo wtórne, choć osiągnęły wysoki poziom poprzez akultarację i synkretyzm (m.in. Grecja, Egipt, Etruskowie, Weneci) oraz bogacenie się Imperium na drodze podbojów, handlu ludźmi, czy gospodarki rabunkowej.
Wracając jednak do naszego Radegasta należy jeszcze dodać, że słowo *rada może oznaczać nie tylko radę, rząd, ale i ród. Imię Radegast należałoby zatem rozumieć jako “z rodu gęsi”, co na początku może śmieszyć, ale gdy przypomnimy sobie znaczenie gęsi dla kultur słowiańskiej, weneckiej i rzymskiej oraz sławnego Gęsiorka/Gesierzyka (Genseryka), inne nazwy z rdzeniem *gast lub *gens, jak Albigens (Jasna Gęś), czy Wolgast (Wielka Gęś), to nie powinniśmy się już tak dziwić. Co więcej zrozumiemy, że może tu chodzić o coś wyjątkowego, szlachetnego, najważniejszego, czyli o życie, ród, raj, dusze. Dlatego gęsi ród (Radegast) to Święty Ród.

15. Corsicus (350-410), czyli Cors, Chors, albo nawet Croc, Krok, jak przyjmują niektórzy historycy. Prawdopodobnie to krewny lub inne imię Godegisclosa (359-406), czyli Godzisława, który z Wandalami i Alanami ruszył na Galię. Corsico też opisywany jest jako przywódca wandalskiej armii plądrującej galijskie ziemie. O nim niebawem opublikuję osobny artykuł.

16. Gonderic (379-428), zapisywany także jako Gundericus, król Wandalów i Alanów (407-428). Etymologia jego imienia wygląda z pozoru na germańską, a właściwie staroniemiecką, bo już wiemy, że języki germańskie powstały w dużym stopniu na matrycy sarmacko-słowiańskiej. Gond, gund to przekręcone God, co widać też w np. w etnonimie i imionach Burgundów. Zatem to po prostu Goderyk to Rycerz Boga.

17. Genseric (390-477), pisany też jako Geiseric, by kojarzyć jego imię z germańską geizą – włócznią. Jednak to nasz swojski Gąsiorek, Gęsierzyk, gdyż rdzeń *gens to zwykła *genś, gęś. Był nieślubnym synem Godegisclosa (Godzisława), królem Wandalów i Alanów (407-428), który podbił Afrykę Północną. W tej linii mamy kolejnych władców wandalskiego państwa w Afryce: Huneryka (Huński Rycerz), Guntamunda (Godamunda – Boskiego Mędrca), Trasamunda (Trackiego Mędrca), Hilderyka (Walderyka – Władcę Rycerzy), Gelimera (Gerymira – z rodu Germanów) – ostatniego króla Wandalów afrykańskich, pokonanego przez Belizariusza (Wielkiego Ariusza).

18. Fredebald, król Wandalów nadbałtyckich. Jego imię pochodzi od składu słów W+rede+bald, przy czym *rede to rada, a *bald to wald, wlad. Zatem imię to oznacza dosłownie “w radzie wład”, czyli Naczelnika Rady. Podobne imię znanego kronikarza Fredegara oznacza W+rede+gard, czyli Członka Rady Grodu. Friedrich (Fryderyk) to z kolei “W Radzie [zasiadający] Rycerz”. To dobre przykłady pokazujące, jak kształtował się język, zwany obecnie germańskim, a który jest w dużym stopniu pożyczką i przeróbką słowiańskiego (powstałego z kolei prawdopodobnie na podłożu scyto-sarmackim, przyjmując przy tym także, że Wenedowie byli Sarmatami).

19. Wislau III (405-465), znany też jako Vislaus, czyli Wisław. Syn Fredebalda. Panował na Wandalami nad Bałtykiem. Etymologia j.w.

20. Odoaker (433-493), syn Edicona, wódz Herulów, zdobywca Rzymu, król Italii (476-493). Znany też w źródłach jako Odovacer. Językoznawcy próbują na siłę wywodzić jego imię od staroniemieckiego *Audawakraz, gockiego *Audawakrs, czy innych zmyślonych praindogermańskomarsjańskich słów, czego nawet nie ma co komentować. Jego imię to ewidentne przekręcenie lub celowy anagram, gdyż czytane od tyłu w obu wersjach zapisu daje Odoacer – Recaodo, Odovacer – Recavodo. I co wam to mówi? Ano wystarczy przeczytać to po słowiańsku i wszystko staje się jasne, czyli to Ręca, Ręka, ale też i Rycerz Odo lub Wodo tj. Odyna – Wodana. Trzeba tu zauważyć, że po pierwsze Odyn zgodnie ze skandynawskimi podaniami był scytyjskim (gockim) bohaterem, który został deifikowany. Po drugie u ludów żyjących na pograniczu lub tworzących sojusze wojskowe nie dziwi kult wybranych bogów ludów sojuszniczych czy sąsiednich. Dlatego Rycerz Odyna mógł kierować oddziałami słowiano-sarmacko-gockich Herulów, którzy mogli czcić zarówno Odyna, jak i Radegasta oraz innych bogów. O kulcie Odyna przez Herulów i ich politeistycznej religii pisze Prokopiusz. Kronikarze także niemieccy w miarę zgodnie uznają Herulów za odłam Scytów. Dlaczego zatem XIX wieczni i współcześni niemieccy lingwiści na siłę wyciągają etymologie nazw ich królów z w sumie dość młodego języka protoniemieckiego? O ile język gocki (dialekt scytyjskiego) jest poznany praktycznie tylko na podstawie tłumaczenia Biblii Wulfili w wymyślonym przez niego alfabecie zw. gockim, by nie pisać świętej księgi diabelskimi runami jakimi Goci się posługiwali, o tyle język słowiański oparty na scyto-sarmacko-wenedzkim jest dobrze poznany i wymaga tylko dobrej woli, by po niego sięgnąć, otrzymując czytelne i logiczne źródłosłowia. Podobnie było z językiem etruskim uznawanym za nieczytalny dopóki T. Wolański nie podstawił do niego słowiańskiej matrycy, dzięki czemu udało mu się sensownie odczytać większość znanych etruskich inskrypcji. Polityka jednej w lingwistyce, historii i archeologii jest najbardziej zasiedziała i chyba dopiero dokonania z innych dziedzin, jak antropologia, czy genetyka genealogiczna, ruszą ten paradygmatyczny naukowy beton z posad.

21. Rodulf (zm. 508), od sł. *rod – ród i germ. *ulf – wilk, co by oznaczało z rodu wilków – Wilców (Wieletów). Jeśli natomiast przyjmiemy, że rdzeń *ulf to wspomniany już tutaj *alb, alv, elf, elv, czyli jasny jak ołów i włosy Elfów, to wyjdzie nam “z jasnego rodu” lub “z rodu Elfów”.

22. Alberic II (ur. 470), znany też jako Alaric. Etymologia j.w.

23. Alberic III (486-526). Etymologia j.w.

24. Jean (520-618), czyli Jan, a u Nugenta – John. Tu już mamy do czynienia z łacińskim imieniem, co wynika zapewne z wyznawaną chrześcijańską religią przez tego władcę. Był to okres kiedy Herulowie po przyjęciu arianizmu, poddawani byli presji ortodoksyjnego chrześcijaństwa traktującego poglądy Ariusza jako herezję.

25. Radagest II (560-618), król Herulów i Wendów. Etymologia j.w.

26. Wisislaus IV (590-660), czyli Wyszesław, syn Radegasta II, król Herulów, Wendów I Obotrytów.  Etymologia j.w.

27. Goswin (590-615), brat Wisislausa. Jego imię wywodzi się od słów *gos – gęś i *win – Wind, Wend, Wan, czyli to Gęświn, tj. Sławny Wan, bo gęś kojarzyła się z krzykiem, sławą (gęślarze) i była odbarzana szczególną czcią u Wenetów i Połabian.

28. Visan (650-700), syn Wisislausa, stąd i jego imię Wis+san (syn Wisa), pierwszy król Obotrytów

Warto też przeczytać artykuł A. Leszczyńskiego, który mnie zainspirował do szukania słowiańskich etymologii u pseudogermsńskich ludów, za co mu niniejszym serdecznie dziękuję.
http://www.taraka.pl/krolowie_herulow_i_wandalow

Tomasz J. Kosiński
25.03.2020

Burgundowie – słowiańskie znaczenie imion

Gundahar

Burgundowie, a właściwie Burgodowie (Burogoci), czyli synowie wiatru północnego, to potomkowie boga Bura – Boreasza, podobnie jak sąsiadujący z nimi Burowie. Najstarsze potwierdzenia ich siedzib wskazują na Wielkopolskę, choć niektórzy przyjmują, że dotarli oni tam z wyspy Bornholm.

Warto tu zauważyć, że to Polaków w anglosaskim zwą Pole, czyli tak samo jako pole – biegun północny. Dziwnym trafem też niem. burg – osada, miasto to odpowiednik słowiańskiego pola, opola i gr. polis, choć związane jest też z wyrazem berg – góra, a ta z kolei z breg – brzeg, skarpa. Nawet Wikisłownik podaje etymologię imienia Boreasza od słowiańskiego słowa góra – bora.

Nie trudno zauważyć, że jeśli przyjmiemy zniemczoną wersję ich etnonimu, jaką obecnie znamy, Burgundowie, a nie pierwotną – Burgodowie (Burogoci – północni Goci), to można ją też przetłumaczyć jako Polanie, bo jak wspomniałem niem. burg – miasto, to sł. pole, opole – osada, gród. W tym ujęciu byliby to zatem Grodzianie, czyli ci, co budują grody i w nich mieszkają.

Pisze o tym także Roman Trojanowski na swoim blogu: https://romtroy.blogspot.com/2016/07/polacy-co-oznacza-ta-nazwa.html?m=1

Bor oznaczało także wojownika, walkę, bój (bor = boj), stąd mamy czasownik “borykać się” i pochodne od niego imię Boresław, które przeszło w Bojesław i Bolesław. Przy takim rozumieniu Burogoci byliby Walczącymi Gotami.
Wyraz “bor” – bur, bór oznacza też las sosnowy, a Borowy to strażnik, obrońca tego boru.

Prześledźmy zatem znaczenie i etymologię imion pierwszych znanych burgundzkich władców, przed czasem panowania nad tym ludem dynastii Merowingów i Karolingów, wśród których zresztą też jest sporo imion ze słowiańskimi rdzeniami, które jednak już na tyle uległy zniekształceniom zarówno w pisowni, jak i wymowie, a także uzyskały nowe znaczenie i rozumienie, że można mówić już o nowosłowiach innego języka.

Miana Burgundów też zresztą wyglądają na fazę przejściową, zarówno w tworzeniu się nowych słów w kształtującym się języku staroniemieckim, na bazie m.in. starosłowiańskiego, a nie odwrotnie, jak twierdzi wielu językoznawców, ulegających wpływom niemieckiej lingwistyki i jej wykładni z czasów zaborów, a także powstawaniu odrębnego etnosu, który, jak wiemy, niebawem został wchłonięty przez Państwo Karolingów, by niedługo później dać początek dwóm różnym narodom – Francuzom i Niemcom. Ten proces dojrzewania obu etnosów trwał dość długo i wraz z funkcjonowaniem oddzielnych państw klarowały się też odmienne języki narodowe, w kolejnych wiekach ulegające naturalnym lub sztucznym modyfikacjom (reformy językowe).

Poniżej prezentuję wykaz pierwszych władców Burgundów wraz z omówieniem znaczenia i pochodzenia ich imion:

Gebicca (Gjúki, Gifica, Gibica, Gebicar, Gibicho, Gippich), czyli Gębicz, Gębica, Gębicho. Król do roku 407.

Gundomar I (Gundimar, Godomar, Godemar, Gernot, Guthormr), czyli Godzimir, Godamir, bo gunde = gode. Lata panowania 407 – 411. Słowo *god jest słowiańskie i oznacza *godzić, dogadzać, stąd Godebog – bóg urodzaju oraz Gody – święta na zakończenie roku z modłami o urodzaj w nowym, a obecnie to rocznica ślubu, a także ros. god – rok.

Giselher (Gislaharius), czyli dosłownie Gęśloariusz, tj. Sławny Arianin, bo gęślarz zajmował się sławieniem bohaterskich czynów junaków. Panował w okresie 407 – 411.

Gunther (Gundahar, Gundaharius), czyli Godariusz, Boży Arianin, bo gunde = gode. Rządy w latach 407 – 436.

Gunderyk (Gundioc, Gundowech), czyli Goderek, Godziwicz, Godewit, bo gunde = gode. Władca z lat 436 – 473.

Chilperyk I, czyli Władyka, Władek, Waldek, Władczy Rycerz, bo chilp = hild, aldi, waldi, wladi, wald, wlad. Królował w okresie 473 – 480.

Gundobad, inaczej Gondebaud, Gondovald, czyli Godewład, Godziwład. Rządził w Lyonie (473 – 516).

Chilperyk II, czyli Władyka. Władał w Valence (473 – 493).

Gundomar – Godzimir.  Panował w Vienne (473 – 486).

Godigisel, łac. Godigisclos, Godegisilus, czyli Boży Gęślarz, tj. Godzisław, sławiący boga. Królował w Genewie (473 – 500). Imię takie samo jak sławnego władcy Wandalów sprzed wieku.

Sigismund, znany jako Święty Zygmunt, którego imię powstało od rdzeni *sięga – siąg, osiągnięcie, zwycięstwo, wysokość oraz *mund – mundry, mędrzec, czyli to Wielki Mędrzec. Może to przydomek po jego przejściu z arianizmu na dogmatyczne chrześcijaństwo w wydaniu zachodnim, znane z czasem jako katolicyzm. Rządził w latach 516 – 523.

Godomar, czyli Godzimir. Panował w okresie 523 – 534.

Jak widać nie tylko Wandalowie, Swewowie (Sławowie), czy Longobardowie mieli słowiańskie imiona. Pod wpływem zniekształceń w łacińskich zapisach wyglądają one z pozoru obco, ale mają swój czytelny słowiański rodowód. Możliwe, że to właśnie poprzez takie zniekształcenia w pisowni i wymowie powstał język protoniemiecki (zwany starogermańskim), którego bazą był zasób słowiano-sarmackich słów z domieszką celtyckich i skandynawskich (też zresztą posiadających wiele słowiano-sarmackich zapożyczeń).

Wiele wskazuje też na to, że dany etnos ludów uznawanych za germańskie, czyli w rozumieniu akademickiej nauki – praniemieckie, kształtował się na bazie zarówno zmian językowych, podziałów plemiennych, walk o dominację i wpływy, migracji i podbojów, akulturacji (romanizacji, germanizacji) i asymilacji, czy też tylko zwykłych historycznych nieporozumień lub celowych przekłamań.

Kto wie czy Goci, Gepidzi, Burgundowie, Swewowie (Sławowie), Longobardowie, Wandalowie i inne ludy uznawane za germańskie lub nawet w węższym ujęciu – teutońskie, czyli według uniwersyteckich uczonych – nie słowiańskie, nie były sojuszem sarmacko – słowiańskim, z pewnym udziałem substratu skandynawskiego i celtyckiego.

Pamiętajmy też, że migracje miały głównie charakter konieczności życiowej, wynikającej ze zmian klimatu, tradycji kulturowej, czyli szukania miejsca dla siebie przez młodszych synów bez praw do ziemi przechodzących jedynie na pierworodnego, czy naporu innych plemion. W trakcie takich wędrówek dochodziło do lokalnych, międzyplemiennych sojuszy w celu zdobycia przewagi bojowej. Dlatego jednoznaczne ustalenie etniczności poszczególnych ludów wydaje się bardzo trudne, gdyż mogą one obejmować reprezentantów różnych plemion, które gdzie indziej tworzyły silne, odrębne od siebie etnosy.

Jedno dla mnie wydaje się coraz pewniejsze to fakt, że język sarmacko – słowiański, czy właściwie ario-słowiański, był prajęzykiem dla wielu ludów euroazjatyckich. Co więcej, śmiem twierdzić, że język prasłowiański ukształtował się na bazie ario-słowiańskiego dużo wcześniej niż tzw. praniemiecki. To samo dotyczy także powstania etnosu prasłowiańskiego i praniemieckiego, który w czasach rzymskich obejmował swym zasięgiem olbrzymi obszar Germanii, Sarmacji i południowej Skandynawii.

Burgundów uważa się za lud germański, tylko dlatego, że weszli oni do Galii z Germanii oraz na podstawie analiz językowych ich imion i nazw własnych z terenu ich przebywania, które jak wiemy powstały w okresie tworzenia podstaw lingwistyki przez niemieckich językoznawców, tłumaczących wszystko na swoją modłę, gdy Polski nie było na mapie świata.

Obecnie Burgundia to francuski region słynący z dobrego wina – burgundu. Mało kto wie jednak skąd pochodzi i co oznacza ta nazwa.

Tomasz J. Kosiński
22.03.2020

Longobardowie, czyli Winilowie – znaczenie imion

Alboin

Etymologia imion władców Winnilów (win – Wan, il – jasny), jak pierwotnie nazywano to plemię, które dla Adama z Bremy i Helmolda było jednym z określeń Słowian zachodnich, wskazuje nam prasłowiańskie pochodzenie ich znaczeń, co utwierdza mnie w przekonaniu, że język Scyto – Sarmatów, a tym samym pochodnych od nich ludów, jak Wenetów, Gotów, Wandalów, Winnilów, Sasów i innych był taki sam.

Longobardowie (według germańskiej legendy to Dlugobrodzi, choć barda to włócznia, co może oznaczać lud używający długich włóczni) pierwotnie byli przybyszami ze Skandynawii, prawdopodobnie odłamem Scytów, którzy tam trafili omijając Odrowiśle i Pribaltikę opanowane przez sarmackich Wenedów. Weszli oni na nasze ziemie tą samą drogą, co Sasi i Goci, też wywodzący się od Scytów, z którymi ludy sarmackie zawsze wojowały, jeszcze w czasach ich pobytu w Azji. Wygląda na to, że legendarnymi Wanami z sag byli Sarmaci, Wenetowie znad jeziora Wan, a Asami – ludy protoscytyjskie z Assyrii i Babilonii, być może pochodzące od Nemroda, który sprzeniewierzył się rodowi (stąd i jego przydomek). Dlatego odwieczne wojny między Asami i szlachetnymi Wanami, Sarmatami i Scytami, Polakami i Niemcami, mimo, że przed potopem i zatopieniem miasta Wan, które niedawno nurkowie znaleźli na dnie tego jeziora we wschodniej Turcji, a dawnej Wielkiej Armenii, był to jeden ród. Stąd wiele podobieństw kulturowo-językowych, ale według mnie akurat w językach słowiańskich zachowała się istota i prawda znaczeń, a w językach germańskich czy łacinie mamy uproszczenia, przekręcenia i nowe znaczenia oderwane od pierwowzoru, jak mund, mond to nie “mądry” tylko jakieś przejście.

1. Sceafa (Skifa – Scyta)
2. Aion (Jon – jasny On, według Długosza to Jan) i Ibor (jasny Bor), matka Gambara (aryjska gęba – twarz, usta, czyli to Arioustna).
3. Agelmund (Agilmund – Galamond, czyli mądra gała, głowa) – syn Ajona, król Longobardów na przełomie IV i V wieku.
4. Lamicho (Lamissio, Lamissone) – Łamichuć, przy czym *chuć to chęć, pożądanie od psł. xoteti, xuteti – chcieć. Z tym rdzeniem było wiele popularnych imion i nazw, jak Borhuć, Chociebor, Chociesław, Chociemir, Chociebuż. Nasz Lamichuć to inaczej Łamignat, bo chuć należy czytać jako żądny, a łam – łamanie, czyli walka.
5. Ortnit (Hertnit, Hertnið, szw. Herding, Herdink, łot. Hervitus, niem. Hartnid, ros. Gertnit, jego wujem był Ilja czyli Najjaśniejszy. Hervitus wskazuje nam etymologię tego imienia, czyli Najwyższy Pan, bo her to góra, wysokość, a vit to pan.
6. Lethu (Lethus, Lethuc) – Letchuć, Letuć, czyli pragnący lata, wielbiciel słońca. Protoplasta dynastii Lethingów (łac. Letingi). Leto była matką Apollona w Hiperborei. Ang. Pole – Polak, polaris – gwiazda północy.
7. Aldihoc (Hildehoc – Władychuć bo aldi, hilde, ald, wald to przekręcone wlad – władca) – król Longobardów w drugiej połowie V wieku
8. Godehok (Godehoc – Godechuć) 480-490
8. Claffo (gr. kleptes – złodziej, uzurpator), zapewne to tylko bizantyjski przydomek
9. Tato – tata, ojciec
10. Unichis – un, an, on to niebo oraz określenie Swaroga, twórcy słońca. Czyli to Unichuć – wielbiciel Swaroga.
11. Wacho (Waccho; Waldchis – Władychuć, czyli żądny władzy. Król Lombardów 510-539. Ten przydomek zapewne nadano mu po tym jak zabił króla, swego wuja Tato. Z gepidzką żoną Austrigusą (Ostrogęsią) miał 2 córki Wisigardę (panią grodu), która wyszła za mąż za Theudeberta I (brata ludu) z Austrasii (wschodniego lądu) i Waldradę (rada władcy) zaślubioną z Theudebaldem (władcą ludu) także z Austrasii.
12. Walthari (Waltheri, łac. Waltharius – Wielki Aria) syn Wacho z trzeciej żony Silingi (Silnej), król Longobardów w latach 539 to 546
13. Audoin, Alduin lub Auduin – ald to wlad, a oin i uin to skrót od boin, woin – wojak, czyli to władca wojów. Król Longobardów w latach 546–565, który wprowadził Longobardów do Panonii.
14. Alboin (jasny woin, bo alb to alv – ołów, czyli to jasny wojak) – król Longobardów, zdobywca Włoch, panował w latach 565-572.
15. Klef, Klep (gr. kleptes – złodziej, uzurpator) – król Longobardów w latach 572 – 574 (lub 573 – 574) z rodu Beleos (bel – biały, północny, wielki).
16. 10 lat bezkrólewia.
17. Autaris (gr. aut – sam, samowładny Aria) – syn Klefa, król Longobardów 584-590.
18. Agilulf – Galaulf, co znaczy jasna gała, czyli głowa, bo ulf to alv, czyli ołów, srebro, cyna, tj. jasny skarb. Król Longobardów w latach 591–616.
19. Adaloald (również Adalwald, Adulubaldus) – Ladowlad, czyli władca ładu, porządku – król Longobardów od 616 do 626.
20. Arioald (również Aroal, Charoald, Ariopalt, Ariwald), czyli Ariowlad, tj. Władca Ariów – król Longobardów od 626 do 636.
21. Rotar – rota to przysięga na ród i  tutaj raczej chodzi o to słowo, czyli to rodowity Aria. Król Longobardów od 636-652.
22. Rodoald (lub Rodwald, czyli wlad, pan rodu) – król Longobardów w latach 652–653. Syn Rotariego.
23. Aripert I (również Aribert, tj. brat Aria) – król Longobardów w latach 653-661. Przyjął katolicyzm i może stąd przydomek brata (pert, bert – brat), jak się mówi do dziś na zakonników.
24. Godepert (również Gundipert, Godebert, Godipert, Godpert, Gotebert, Gotbert, Gotpert, Gosbert lub Gottbert, czyli brat Goda – boga godzącego, godzić – darzyć) – król Longobardów w 661.
25. Grimoald I (władca gromu) – król Longobardów w latach 662–671.
26. Perktarit (również Berthari, brat Aria) – król Longobardów w latach 661–662, a następnie w okresie 671–688.
27. Alahis (688–689) – Alachuć, ala to aria – szlachetność, szlachta, czyli to szlachetny wielbiciel.
28. Cunincpert (688–700), wygląda, że to od kunnik, konik, konnik, czyli jeździec, pert, bert – brat.
29. Raginpert (również Raghinpert lub Reginbert). Łac. regina – królowa, czyli to brat królowej. Książę Turynu, a potem krótko król Longobardów w 701.
30. Aripert II (również Aribert, czyli Ariobrat) – król Longobardów w latach 701–71
31. Liutpert lub Liutbert, od luty – srogi i pert, bert – brat. Król Longobardów, z przerwą, w latach 700–702.
32. Ansprand, od prand – prąd, popularne nazwisko Prędota – bieg rzeki. Babilońskie, czyli prasłowiańskie *an – niebo, stąd ang. angel – anioł. Czyli imię oznacza niebiański prąd, nurt, ród. Król Longobardów. Panował przez krótki czas w 712 roku.
33. Liutprand (z prądu, rodu srogich) – król Longobardów w latach 712–744.
34. Hildeprand – z prądu, rodu władców, bo hild, ald, wald to wlad (744).
35. Ratchis – rat, rad to rod, a chis to chuć, chęć, pragnienie, uwielbienie, czyli to wielbiciel rodu. Król Longobardów (744-749).
36. Aistulf lub Astolf – Jasny As, bo ulf, olf – ołów, skarb, jasny. Król Longobardów (749-756).
37. Dezyderiusz, od łac. desiderius – upragniony, co jest właśnie odpowiednikiem słowiańskiego słowa chuć, chęć, obecnego w imionach poprzedników, jeszcze przed romanizacją Longobardów. Ostatni król Longobardów, panujący w latach 757-774.
38. Następny był Karol Wielki, który podbił ich królestwo i się ogłosił królem Longobardów, więc romanizacja nie wyszła im na dobre.

Tomasz J. Kosiński
09.03.2020

Polanie na Puli, czyli Istria to Panonia

Retia i Vindelicia

Pula (wł. Pola) to znana miejscowość turystyczna na Półwyspie Istria w Chorwacji. Wielu Polaków podziwiało pewnie tamtejszy amfiteatr rzymski, podobny do Koloseum.

Zobaczmy co jest w łacińskiej (nie włoskiej) wersji na temat Puli: Pietas Iulia seu Pola (alia nomina: Polensis Civitas) (Croatice: Pula; Italiane: Pola) est urbs Croatiae ac municipium, in regione Histriana et in Histria historica ac geographica terra, situm. Incolunt urbem 62 378 (anno 2006). Urbani Polenses vel Polani appellantur.[1]

Coś Wam przypominają takie wyrazy jak Pola, Polensis, Polenses, Polani?

Tradycja grecka przypisywała powstanie Polai Kolchidanom[2], którzy ścigali Jasona w północnej części Adriatyku, nie byli w stanie go złapać i ostatecznie osiedlili się w miejscu, które nazywali Polai, co oznacza „miasto schronienia”. Może pamiętacie z mojej książki „Rodowód Słowian”, moje sugestie, że mit o wyprawie Argonautów może dotyczyć wykradzenia przez Greków Słowiano-aryjskich ksiąg wiedzy zapisanych złotymi runami na baranich skórach. Do dziś w Kolchidii, obecnej Gruzji, na granicy z dawną Sarmatią, mieszka lud Swanetów (Słanetów), który spotykamy też w Retii, zamieszkanej m.in. przez Vindelików (Wendo-Lachów).

Retia i Vindelicia

Mapa: Retia i Vindelicia

Należy też zauważyć, że Grecy łączyli Kolchidę z obecną w mitologii krainą Aja, celem wyprawy Argonautów po złote runo, co nam rozjaśnia trochę etnonim (L)ah-ajów – Danajów. Na mapie Retii widzimy też plemię Rucinates, które kojarzy nam się z Rusami. Nie każdy wie, że na terenie Armenii, sąsiadującej z Kolchidą, było królestwo Urartu, którym w VIII w. p.n.e. erą rządził nie kto inny jak Rusa I (od 735 r. pne), a po nim panowali kolejni władcy o tym samym imieniu.

Swoją drogą, prześledzenie mitu o Jazonie (jas – jasność, Jazygowie to odłam Sarmatów, Jassa to z kolei główny, jasny bóg Polaków według Długosza) i Medei (med – miód) wymaga bliższej analizy. Podobnie jak i inne greckie mity, np. o Prometeuszu – dawcy ognia i pisma, przykutego za karę do skały Kazbek (Tartar to góry Kaukaz) właśnie w Gruzji, Amazonkach wzmiankowanych w greckiej mitologii właśnie w Kolchidii, czy lokalizowanych tam Gigantach (Giants, Gigantes – Wielkich Antach-Enetach-Wenetach), Cyklopach, Gorgonie.

Niezwykle ciekawa jest też etymologia Kolchidy, którą niektórzy tłumaczą na Chaldoi (kowal), czyli Chaldeję (krainę Chaldejczyków), skąd miał przybyć biblijny Abraham (Kasdi znane też jako Chaldoi). Kolkhid natomiast oznacza kotlarza.

Biblia mówi o rasie gigantów znanej jako „Rephaim” (Reptilian?), która występuje również w mitologii greckiej, znanej, jako Arimaspianie, plemię jednookich ludzi, którzy mieszkali u podnóża gór Rhipaean (Ryfejskich), w północnej Scytii.

Niezwykle intersujące jest to, że plemię Swanów, zwane jest też jako Pasid (Phasians – Phasis), jak jeden z portów w Kolchidii. Rzeka Phasis (biblijna Pison) zwana była „Złotą Rzeką”. Phasis mi kojarzy się z imieniem Pasidan (Posejdon). Don, jak wiemy, oznacza po prostu rzekę, więc Pasi-Don to rzeka plemienia Pasis. Posejdon był także ojcem Kriosa Khysomallosa (Barana Złotego Runa, a także wiązano go z mitem Atlantydy. Gaj Aresa (Ar z grecką końcówką –es) również był lokowany w Colchis, ale to temat na oddzielną książkę.

Kolchidia

Mapa: Kolchidia i Iberia

Na mapie Kolchidii w starożytności widzimy też przy okazji, nazwy które znamy z innych części Europy, jak Iberia, czy Albania (Aeria). Ktoś je tam musiał zanieść, o czym też pisałem w książce „Rodowód Słowian”. Ze względu na pojawienie się nazwy Iberia w Galii, niektórzy być może błędnie lokalizowali tam „filary Herculesa”. Atlas był bratem Prometeusza, więc prawdopodobnie też jego legenda związana jest nie z Oceanem Atlantyckim ale Morzem Czarnym.

Podczas jednej z moich podróży do Gruzji (byłem tam 6 razy), odkryłem, że znajduje się tam też miasto Wani, zamieszkałe przez… Wanów, czyżby tych samych, co walczyli z Asami według skandynawskich sag? Jeżeli Asowie to Ariowie, czyli Persowie (piersi), a Wendowie (Słowianie) to szlachetni Wanowie (Panowie, bo wan=ban=pan, jak pal=bal, palka=walka).

W Biblii (Genesis 2:11) czytamy o Havilah – krainie, gdzie jest złoto, co niektórzy kojarzą z Colchią. To by nam wyjaśniało skąd Kolchidianie mieli zloto na złocenie run na baranich skórach.

W każdym bądź razie Pula to tak naprawdę Pola. W klasycznej starożytności zamieszkiwało tutaj plemię pod łacińską nazwą Histri, plemię weneckie lub iliryjskie zanotowane przez Strabo w I wieku n.e. Półwysep Istria został podbity przez Rzymian w 177 p.n.e.

Panonia

Panonia w I w. ne

W I w. ne. po zwycięstwie Octaviana nad Cassiusem i zburzeniu miasta, na życzenie córki cesarza Julii zostało ono odbudowane i nazwane Colonia Pietas Iulia Pola Pollentia Herculanea, w skrócie Pietas Iulia (obowiązek Julii). Kolonia była częścią regionu Venetia i Histria.

A teraz bomba. Co oznacza po łacinie „hister”? Ano dziwnym trafem „pan”, czyli Histria, Istria to inaczej Panonia. Taka nazwa znana jest co prawda dla obszaru położonego bardziej na północ, ale to stamtąd mają się według niektórych naszych kronikarzy wywodzić Polacy (polskie Pany). Hister, Ister to także łacińska nazwa dolnego Dunaju. Histriowie, czyli Danajowie to u Homera inna nazwa Achajów (Lachajów?). Zatem łacińskim odpowiednikiem nazwy Panonia jest Histeria. Czyżby to był źródłosłów dla wyrazu “historia”, który z przymrużeniem oka w wykonaniu co niektórych zacietrzewionych i upolitycznionych historyków można nazwać “histerią”?

Co istotne, podczas prac archeologicznych znaleziono tam część pomnika Apolla, którego już samo imię jest związane z rdzeniem *pol. A mit wiąże go z Hyperboreą i północą. Boreasza, greckiego boga północnego wiatru, nawet angielski Wikisłownik wyprowadza od słowiańskiego słowa „gora”. Niektórzy polscy kronikarze wywodzą nazwę Polan, nie od „pola”, ale od „polaris” – gwiazdy północnej. Coś za dużo tu przypadków. Zostawmy też na razie jakieś dziwne podobieństwa słowiańskiego opola do greckiego polis.

Jak widać jest wiele przesłanek świadczących o tym, że Słowianie (Sło+Wani, Swani = s+Wani, czyli „z Wanów”) to lud sarmacki wywodzący się z Kolchidii. Mogli oni przejść w pewnym okresie do Paflagonii i stamtąd pod nazwą Enetów ruszyli walczyć pod Troją. Potem dotarli nad Adriatyk, do Retii i potem nad Bałtyk, gdzie zmieszali się ze Staroeuropejczykami.

 

Tomasz J. Kosiński

24.02.2020

 

[1] https://la.wikipedia.org/wiki/Pietas_Iulia

[2] https://en.wikipedia.org/wiki/Pula

Czy Marbod to Krak?

Marobud

Marbod, według oficjalnej wersji historii i Wikipedii to łac. Maroboduus, z celt. Wielki Kruk (ur. ok. 30 p.n.e., zm. 37 n.e. w Rawennie) – władca (król) plemienia Markomanów.

Może tu chodzić o Kroka-Kraka znanego z czeskich i polskich legend. Czescy kronikarze pisali, że Krok (Kruk) założył Bohemię, czyli pierwsze państwo czeskie. Legendy mówią też, że Krak wrócił w rodzinne strony, a nie przyszedł z jakiegoś obcego kraju, co by też pasowało do życiorysu Marboda. Wiele wskazuje na to, że to celtyckie imię Kraka, a Markomani to nie plemię germańskie, w rozumieniu protoniemieckie, ale jedno protosłowiańskich.

Czesi uważają Marboda za króla Morawian, czyli de facto pierwszego władcę Czechów.[1]

Zresztą celtyckość Bojów (Wojów, Bojowników) też jest wątpliwa i opiera się tylko na odkryciach archeologicznych, które można różnie interpretować, bo nieznany jest ich język, choć miano mają na wskroś słowiańskie.

[1] https://zpravy.tiscali.cz/marobud-prvni-cesky-kral-barbar-spise-rodem-nez-rozumem-272530

 

 

Suewowie to Słewowie (Slowianie)

Suevi Galicja

Kiedyś Adrian Leszczyński słusznie zwracał uwagę na słowiańską etymologię władców Wandalów. Nie wszystkie jego rekonstrukcje są według mnie trafne, ale chwała mu za rozpracowanie tego tematu i obnażenie kolejnego turbogermańskiego kłamstwa.

Sama nazwa Wandalów wywodzi się zapewne od Vindelici, gdzie Vinde oznacza Wenetów (Wendów), a Lici – Lechów, jak dawniej po łacinie zwano rzekę Lech – Licus, co widać na mapach, a pisał o tym także J. Bieszk. Zatem Wandalowie z łacińska to Wandalici, a z polska Wendolechici. A z racji, że greckie lexi to słowo, możemy zakładać, że Lechowie to Sławowie, a Słowianie to Sławo-Wanowie (Wenetowie – Wandowie). Tak więc etnonim Wandalowie to synonim Słowianie.

Należy przy tym dodać, że według mnie “sława” to “mowa”, bo “sławić” to “mówić” dobrze o kimś, o czym, stąd mamy też czasownik “wysławiać się”, które to słowo z czasem zaczęto uznawać też za synonim terminu “chwała”. Dlatego Sławianie i Słowianie to synonimy i spór w kwestii, która nazwa jest bardziej właściwa uważam za nieporozumienie.

Równie przekłamaną nazwą jest etnonim Swebowie, powstały od łacińskiego zapisu Suevi, Seuvi, co wynikało z faktu, że w łacinie nie było Ł ani W, które to głoski wyrażano literami U lub B. Nawet J. Grimm, ojciec niemieckiej lingwistyki uznawał, że Swewowie to Sławowie. Jakoś jednak Niemcy go nie chcieli słuchać i zrobili ze Sławów – Swabów (Schwabów – Szwabów).

Przyjrzyjmy się zatem imionom niektórych sławskich władców w Galicji:
• Hermeryk (co najmniej 409-438) – to skrócona wersja imienia Hermanaryk, her – hora, góra, man – mąż, ryk – ryczący, czyli to Ryczący Góral. Prawdopodobnie słowo ryk – ryczący było synonimem określenia groźny. Wojownicy ruszali do boju z wrzaskiem, którym próbowano wystraszyć przeciwników. Dlatego innym określeniem woja był rycerz, od czes. řiči, ros. reči, stpol. rzec – mówić, krzyczeć.
• Rechila (438-448) – Reczila(h), tj. Mówiący (Ryczący) Lach, bo rdzeń *rech to psłow. *rekti ‘mówić, powiedzieć, nazwać’, stpol. rzec (stąd też rechotać), stczes. řéči, řku, czes. řiči, řeknu ‘powiedzieć; dać nazwę, nazwać’, ros. reči, rekú ‘mówić, powiedzieć’, pokrewne z lit. rěkti ‘krzyczeć’, a dalej też m.in. z goc. rahnjan ‘liczyć’; pie. *rek- ‘krzyczeć, mówić’. W drugim rdzeniu tego imienia *la(h), głoska H jest niema, dlatego też często ją pomijano w zapisie. Reczila jest skrótem od Reczilach, zapisywanej w łacinie, jako Rechilach (Rechilah). Wiązało się to zapewne z odmianą gramatyczną przez przypadki tego imienia, jako Reczila, Reczilą, Reczile, jako prostszej aniżeli Rechilachem, Rechilahu (Rechilahowi).
• Rechiar (448-456) – to imię potwierdza nam etymologię Rechila, gdyż tutaj drugi rdzeń nawiązuje do synonimu Lacha, czyli Ar – Aria. Jest to zatem Recziar, Mówiący Arianin. Sławowie w Galicji, jak wiadomo, przyjęli arianizm, więc rdzeń *ar w ich imionach nie powinien dziwić.
• Framtan (457) – możliwe, że to Pramtan, bo znana jest oboczność F=P, a *pram może być skrótem od pramyj – prawy, sprawiedliwy, dumny (jak Priam), natomiast *tan to toń, nurt (jak Tanais, taniec), byłby to zatem Prawy Nurt. Może to nie jest pierwotne imię, a tylko przydomek, który wziął się stąd, że rządził on tylko na terenach w dolinie rzeki Duero, kto wie czy nie właśnie po jej prawej stronie.
• Maldras (456-460) – Mal to mały, *dras – drago, smok (drapieżca, od drapania, pazurów), zatem to Mały Smok.
• Frumar (460-464) – znany też jako Frumariusz, więc etymologia tego imienia może się wiązać, podobnie jak u Framtana, ze słowem pramyj, zatem to Prawy Arianin.
• Rechimund (460-co najmniej 468) – wiemy już, że *rechi to reczi, czyli mówić, ale *mund, kojarzone z marszu z niemieckim pochodzeniem, jest po części prawdziwe, gdyż jest to zapożyczona przez plemiona teutońskie zlatynizowana wersja słowiańskiego słowa „mundry” – mądry, zatem chodzi tu imię o znaczeniu Mówiący (Ryczący) Mędrzec, albo Mądry Mówca.
• Chararyk (ok. 550-559) – *chara to oczywiście hora, góra, a ryk – ryczący, więc to po prostu jeszcze krótsza wersja Hermanaryka i Hemeryka, bez rdzenia *man, czyli to też Ryczący (Groźny) Góral lub Rycerz z Gór., ewentualnie Wielki Rycerz.
• Teudemir (561/66-569) – Ludomir, od teut – lud (od tego rdzenia pochodzi nazwa Teutonów – ludzi znad toni, wody), przy czym należy zauważyć, że imię Teuta nosiła iliryjska królowa i ma ono praidoeuropejskie pochodzenie – pie. teut – plemię.
• Miro (569-583) – jeśli ktoś próbuje to imię wyprowadzać z jakichś wymyślonych nibygermańskich słów, zamiast od słowiańskiego słowa *mir, to ewidentnie stosuje antysłowiańskie zabiegi, a z ludzi czyni idiotów.
• Eboryk (583/84) – wygląda to na skrót od Neboryk, czyli byłby to Niebiański Rycerz.

Chyba jasno widać, że zarówno sam etnonim Sławowie (Swewowie) jak i imiona sławskich władców, są słowiańskie, zatem i sam lud Swewów możemy uznać za Słowian.

 

Tomasz J. Kosiński

20.02.2020

 

Wandalowie to nie Germanie, ani też Polacy

Wandalowie

Turbogermański mit o germańskości Wandalów trudno obronić. Nasi naukowcy jednak jak mantrę powtarzają ten dogmat, opierając się na mało przekonujących przesłankach, jednocześnie wyśmiewając dość solidne argumenty przemawiające za ich słowiańskością. Lekceważą oni zapiski kronikarskie o powiązaniach Słowian i Lechitów z Wandalami, nazywanie w niemieckiej historiografii Mieszka królem Wandalów, skojarzenia nazewnicze ze słowiańskimi Wendami (niem. Wenden).

W zamian podają argument, że w kulturze przeworskiej kojarzonej z Wandalami dominują przedmioty żelazne, a u Słowian, jak niby wiadomo, miały być tylko przedmioty drewniane. Czyli mamy tu typowy zabieg manipulacyjny tworzenie jednego dogmatu opierając się na innym dogmacie, w tym przypadku, że Wandalowie to Germanie, bo Słowianie przecież nie znali wytopu żelaza, co jest wierutną bzdurą. I na tej bazie myślowej przypisuje się jakieś znalezisko z żelaznymi wytworami, i co gorsza całą kulturę przeworską, ludności germańskiej, która według tego propagandowego założenia miała stać na wyższym poziomie cywilizacyjnym niż ludy słowiańskie.

Gdybyśmy jednak przyjęli, że Słowianie znali wówczas wytop żelaza, to można by równie dobrze na tej podstawie przypisać kulturę jej przedstawicielom. Tak się właśnie manipuluje historią tworząc dogmaty, czyli bezdyskusyjne założenia wyjściowe, by na ich podstawie wyciągać wnioski ze znalezisk, tworząc kolejne dogmaty, które mają niewiele wspólnego z rzeczywistością. Dlatego kultura przeworska ma być wandalska, czyli germańska, bo Germanie znali wytop żelaza, a Słowianie nie.

Uczeni nie chcą uwierzyć też, że 700 tysięcy stanowisk dymarkowych z początku naszej ery z naszych ziem mogli obsługiwać Słowianie. No bo przecież ktoś powiedział, że Słowianie nie znali się na tym. Efekt kłamliwego domina zatacza coraz większe koła i prowadzi do wyciągania bzdurnych wniosków z odkryć.

Co by mogło być dowodem, że Słowianie znali się na wyrobie żelaza w okresie kultury przeworskiej? Na przykład znalezienie takich wyrobów na którymś ze stanowisk. Ale archeolodzy nie mogą takich znaleźć, bo wszystkie żelazne przedmioty… uważają za germańskie zgodnie z przyjętym dogmatem. Błędne koło? Nie, to planowane działanie.

Archeologia i historia są dyscyplinami najbardziej narażonymi na tego typu manipulacje i fałszerstwa. Na szczęście nauki przyrodnicze, jak antropologia i archeogenetyka, są na to bardziej odporne, bo pole manipulacji jest tam mniejsze. Dlatego historycy lekceważą odkrycia z tych dziedzin, bo obalają one ich naciągane lub przekłamane tezy, jak ta z germańską kulturą przeworską.

To samo dotyczy posługiwania się kołem garncarskim. Na jakiej podstawie archeolodzy twierdzą, że Słowianie nie mieli takiej prostej technologii? Ano, bo ktoś tak kiedyś stwierdził i od tej pory tam gdzie znajdywane są wyroby pochodzące z koła garncarskiego przyjmuje się, że nie mogą być one słowiańskie. A przecież “garczki nie gadają”. No tak, tylko czemu ma to założenie dotyczyć wyłącznie śladów po kulturze słowiańskiej? Skoro wytwory kultury nie mogą świadczyć o etnosie, to czemu kulturę przeworską uznaje się za germańską i wiąże się ją z Wandalami?

Jeśli przyjmiemy, że kultura przeworska była wandalska, ale wyjdziemy z założenia, że Słowianie też mogli wówczas znać się na wytopie żelaza, na co jest wiele innych dowodów, a także używali koła garncarskiego, to nagle okazuje się, że Wandalowie mogą być Słowianami. No to już dla zaprogramowanych umysłów naszych uczonych brzmi jak profanacja nauki. Czemu? Bo odrzucamy niczym nie poparte dogmaty naukowe, na bazie których archeolodzy, a za nimi historycy, wyciągają błędne wnioski? Niestety wielu z nich robi to chyba nawet nieświadomie. I to jest właśnie problem.

Tak jak lekarzowi ktoś kiedyś na uczelni czy konferencji powiedział, że lek A jest świetny, to wierząc w to przepisuje go swoim pacjentom w dobrej wierze. Ale ten lek może się okazać szkodliwy, albo są na rynku lepsze i tańsze. Tyle, że przedstawiciele farmaceutyczni, którzy je dystrybuują jeszcze do naszego lekarza nie dotarli bezpośrednio. Z naszymi profesorami jest podobnie. Polecają tezy-leki swoim studentom, a oni niosą je w świat. Gdy ślęczą więc nad kawałkiem żelaza na kolejnym stanowisku kultury przeworskiej uznanej przez akademickie gremium za germańskie, nawet im przez myśl nie przejdzie, że może być inaczej. I piszą raporty o wyrobach germańskich, nie bo ktoś im tak kazał czy że należą do spisku, ale dlatego iż mają tak zaprogramowane umysły jeszcze ze szkoły i utrwalone dobitnie na uniwersytecie.

W radach programowych na uczelniach wyższych nierzadko zasiadają przedstawiciele koncernów farmaceutycznych. A kto zasiada w radach uczelni historycznych? Kto kształci nowe kadry? Dlatego pan D.A. Sikorski będzie cieniem J. Strzelczyka, swojego promotora. A ci naukowcy, co się wychylą, jak M. Kowalski, P. Makuch czy nawet P. Urbańczyk, czeka ostracyzm środowiska.

Wróćmy jednak do Wandalów. Mieli oni budować chaty w formie półziemianek o szer. 3×5, a Słowianie 4×4, więc nawet trochę większe, a co ważne z piecem w kącie. Czyli na dodatek okazuje się, że domy Słowian miały wyższy standard niż wandalskie. Jeśli to prawda, to jak to się ma do tezy o ich niższym poziomie rozwoju cywilizacyjnego wobec Germanów tamtych czasów?

Znajdowane groby szkieletowe też nie mogą być dowodem germańskości, bo i Słowianie przez dłuższy czas, nawet po przyjęciu obrządku ciałopalnego, grzebali swoich zasłużonych, niespalonych zmarłych (szaman, naczelnik plemienia). Wynikało to z wiary, że ich zacne dusze nie muszą być uwalnianie z ciała po jego oczyszczeniu w świętym ogniu, ale i bez tego zabiegu bez problemu ulatują w zaświaty. Na jakiej podstawie przyznaje się prawo stosowania wówczas mieszanego obrządku pogrzebowego tylko Germanom, tego już wielu dyskutantów nie potrafi wytłumaczyć.

Wytaczają oni natomiast argumenty językowe podając rzekomo germańsko brzmiące imiona Wandalów, takie jak: Wislaus (Wisław), Witislaus (Witosław), Wisimar (Wyszomir), Miceslaus (Mieczysław), Radagais (Radogoszcz). Przekręcanie słowiańskich imion i ich niewłaściwe tłumaczenia, by je ugermanić to norma. Tak z Godzisława zrobiono najpierw Godigisclosa (-sclos, -slaus to typowe słowiańskie końcówki imion oznaczające -sław), ale z racji, że ciężko było takie miano wytłumaczyć z niemieckiego, to przemieniono go na Godigisela, by wyprowadzić je od niem. gizel – strzała. Potem z Arminiusza uczyniono germańskiego Hermana, by etosem takiego bohatera jednoczyć Niemców, którzy nie tworzyli wtedy jednorodnego i świadomego narodu.

Część słowiańskich imion Wandalów i innych ludów uznawanych za germańskie, choć takimi nie były, przynajmniej w rozumieniu etnicznym, było zwyczajnym zniekształceniem wynikającym z niedopasowania klasycznej łaciny do słowiańskiego języka. A część była celowym zabiegiem i manipulacją mającą uwiarygodnić ich germańskość.

Polecam obejrzeć film “Jak rozpętałem drugą wojnę światową” i scenę jak Franek Dolas zgrywa się z Niemca próbującego zapisać jego wymyślone imię Grzegorz Brzęczyszczykiewicz, z powiatu Chrząrzczyce, gminy Łękołody. Możemy sobie wyobrazić jak takie nazwy zapisano by klasyczną łaciną w wersji bez polskich znaków.

Niestety uproszczeniem jest też teza P. Szydłowskiego, że Wandalowie to Polacy. Moim zdaniem Wandalowie to raczej sojusz różnych ludów, a nie etnos, o czym świadczy nawet ich sama nazwa: Wand +Al (Wendowie + Alanowie, ew. Alemanowie). Przy czym Alanowie mogli współtworzyć grupę Alemanów wraz z jakimś lokalnym plemieniem staroeuropejskim lub germańskim. Może dlatego w kronikach spotykamy informacje, że po pokonaniu wodza Alemanów jego lud przeszedł pod panowanie Wandy, a wszystkich poddanych (obie grupy: Alemanów i Wendów) zaczęto nazywać Wandalami. Takie wieloplemienne i różnoetniczne sojusze wojskowe w tamtych czasach były czymś normalnym.

Podobnie mogło być z Gotami, Swebami, Lugiami, Awarami, czy Hunami. Dlatego wiele imion Herulów, czy Gotów, jak słynny Genseric ma również słowiański rodowód, bo to nie kto inny jak nasz Gęsiorek. Oczywiście Niemcy ze zbyt słowiańsko brzmiącego Genserica zrobili z czasem Gaiserica/Gaisericusa, by wyprowadzić go od pragermańskiego *gaiza ‘włócznia’ i *rîkaz ‘król’.

Jak odnotowano w kronikach, na pogrzebie Atylli jedzono “strawę”, a Swebów nawet Grimm uważał za Słewów (Słowian). Prawdopodobnie Słowianie odgrywali w tych mieszanych grupach wojskowych znaczącą rolę.

Wandalowie, Alanowie i Swebowie (Sławowie) ruszyli na zachód i po drodze zostawili po sobie wiele nazw o słowiańsko-sarmackim brzmieniu. Imię Alan do dziś jest bardzo popularne we Francji. Region Andaluzja, to Wandaluzja. O słowianopochodnych nazwach miejscowych w Europie więcej pisałem w swojej książce “Rodowód Słowian” (2017).

Kolejnym “dowodem” na germańskość Wandalów ma być wyprowadzanie ich nazwy od słowa “wand” – wędrować, które jakoś po słowiańsku, brzmi podobnie – wend[rować]. Oczywiście lingwiści, zgodnie z niepisaną zasadą ignorowania źródłosłowów słowiańskich, nawet nie biorą pod uwagę, by to Germanie mogli zapożyczyć to słowo od kogokolwiek, a już na pewno nie od Słowian. W opisach starożytnych ludów Tacyt akurat o Wendach (Słowianach) pisał, że lubią piesze wycieczki – wędrówki, co by pasowało do etymologii ich nazwy. Scytowie natomiast mieli żyć na koniu, a Germanie prowadzić osiadły tryb życia. Ale przecież lingwiści i historycy nie widzą podobieństw w nazwach Wendowie i Wandalowie. Zbywają milczeniem to, że sami Niemcy w wielu dokumentach historycznych i opracowaniach pod nazwą Vinidi, Vinden, Vandalen, Vinduli rozumieli Słowian, a nie Germanów. Dopiero od niedawna robi się z Wenedów – Celtów, a z Wandalów – Germanów.

Na stronce Imperium Lechickie to bzdura dowiadujemy się także, że błogosławiony Mistrz Kadłubek był propagandystą i wymyślił Wandę. A w ogóle w średniowieczu ważna była propaganda i dlatego Polacy dorobili sobie rodowód od Wandalów. Oczywiście nie ma na owym blogu mowy, że w tymże średniowieczu propaganda była także u Germanów, w Cesarstwie i Bizancjum, gdzie wymyślano niestworzone rzeczy, pomijano niewygodne fakty i przegrane bitwy oraz demonizowano wrogów.

Później papiestwo zrobiło z tego prawdziwą sztukę, a niemieccy kronikarze pisali gesta pełne nienawiści do niechrześcijan robiąc z nich ludożerców, okrutników i porównywali do zwierząt. Dzisiaj to mają być cenne źródła uznawane za wiarygodne, a polskie kroniki – nie wiedzieć czemu – mają być przepojone propagandą, opisując dzieje bajeczne. Nasi biskupi zmyślali, a niemieccy nie. Kto w coś takiego jeszcze dziś wierzy?

Co bardziej rozgarnięci uczeni i komentatorzy przyznają co prawda, że kultura Suków-Dziedzice była kulturą mieszaną, wandalsko – słowiańską, a pod wpływem Słowian, pozostali na naszych ziemiach Wandalowie ulegli slawizacji, o czym pisze choćby Prokopiusz. Czyli wyżej rozwinięty cywilizacyjnie lud germański miał się cofnąć w rozwoju pod wpływem prymitywnych Słowian. I my mamy w to wierzyć, choć takie tezy urągają logice, zdrowemu rozsądkowi i wiedzy, jaką posiadamy w tym temacie. Po prostu nowy napływ Słowian z terenów wschodnich pod naciskiem ludów koczowniczych spowodował współistnienie pokrewnych ludów na rodzimych, słowiańskich ziemiach Odrowiśla i Połabia. Oczywiście Słowianie zajmowali dużo większe terytorium, ale tutaj jest mowa o terenach kultury sukowskiej. Możliwe, że na podbój zachodniej Europy ruszyła grupa Wandalów z co bardziej awanturniczymi Słowianami, jak synowie bez praw dziedziczenia ojcowizny, a zostali pierworodni mający prawa do ziemi.

Według niektórych germanofilów, nie ma ani jednego starożytnego toponimu słowiańskiego, za to są germańskie takie jak: Odra (od Ra, czyli słońca), Bug (od bóg, germ. God), San (sań+ce – słońce), Tanew (tan – toń, jak Tanais – jasna toń, Balaton – biała toń), Skrwa (skrywa), Strwiąż (stary wiąż – wąż, nurt), Wiar (wiara), Bieszczady (bies+czad), Beskidy (bies+kity), czy Grudziądz (gruda – lód, jak grudzień). Tłumaczenia tych toponimów podane w nawiasach chyba są czytelne, jasne i nawiązują do ich charakteru, jak rzeka – toń, biesy dające czadu, kity -ogony biesów, bo to koniec biesowych gór itp. Ale oczywiście nasi lingwiści mają lepsze etymologie, odgermańskie i nawet się nie zająkną, by mogło być inaczej.

Ci z językoznawców, którzy potrafili wyjaśnić toponimy ze słowiańskich języków uznawani są za ruskich agentów. Zatem turnogermanie walczą o historię Polski i Lechii, by nie stała się ona rosyjska. Każdy słowianofil ma być rusofilem, albo wysłannikiem KGB. Dlatego kato-narodowy publicysta S. Michałkiewicz, obrońca Boga Honoru i Ojczyzny (czyli hasła powstałego na potrzeby zdradzieckiej Targowicy), nazywa turbosłowiaństwo iście po chrześcijańsku “ubeckimi rzygowinami”. Z Bieszka robi się agenta UB, a w moich książkach doszukuje się na siłę pochwał Wielkiej Rosji i panslawizmu rozumianego, jako przejaw rusyfikacji. Bzdura goni bzdurę, ale znajdzie się niejeden głupi, co w to uwierzy. Rzecz w tym, że na szczęście już coraz mnie jest takich naiwnych ignorantów.

Turbogermanie boją się tego zainteresowania ludzi historią i czytania przez nich samodzielnie źródeł, do czego zachęca Bieszk, tak jak Kościół bał się tłumaczenia Biblii na języki narodowe, o co walczyli protestanci. Gdy ludzie sami zaczną czytać to się okaże, że ktoś im wciskał ciemnotę. Dlatego podejmowane są próby dyskredytowania polskich kronik, tworzy się pseudohistoryczne fora, gdzie gada się o dupie Maryny, czy też kreuje się trendy antyczytelnicze (film to jest to – Cozac prawdę ci pokaże).

Próby ośmieszania tzw. turbosłowian też nie dają rezultatów. Zatem wrzuca się ich wszystkich do jednego wora i taki T. J. Kosiński, M. Kowalski czy P. Makuch kojarzeni są z prostakami i oszołomami w rodzaju P. Szydłowskiego czy aktywnego internetowego komentatora Kamila Wandala Baczewskiego.

Kolejnym wydumanym argumentem jest twierdzenie, że Wandalowie byli ludem germańskim, bo używali języka zbliżonego do gockiego. A że mało kto wie jaki to język, to nikt nie będzie tego analizował. Mamy więc tutaj zagrywkę zwaną “strzałem w powietrze”. Nikt nie pyta, gdyż boi się ośmieszyć, że nic nie wie na dany temat. I o to chodzi. Takich zagrań nasi turbogermańscy komturowie mają setki. To dziedzictwo Rzymu z zasadą “dziel i rządź”, Cesarstwa i papiestwa z kłamliwymi kronikami i preparowanymi dokumentami oraz systemem klątw z wymazywaniem obrzuconego nią osobnika z kart historii, Krzyżaków podrabiającymi listy, pieczęcie i różne akty, Bismarcka z Kulturkampf, czy też Kosinny i Goebelsa oraz innych teoretyków nazizmu.

Nazwanie Mieszka królem Wandalów nasi turbogermańscy blogerzy z Seczytam czy Sigillum Authenticum czy „Imperium Lechickie to bzdura” uznają za pomyłkę. Tak samo jak używanie nazwy Wenden wobec Słowian. No po prostu merytoryczna krytyka na typowym turbogermańskim poziomie.

Można tak pisać jeszcze dalej, bo argumentów za i przeciw jest cała masa. W tym dyskursie nasuwa się jednak wniosek, że wierzących trudno przekonać do zmiany wiary, jedynie wiedza może tu coś zmienić. Dlatego zachęcam do lektury moich książek oraz innych autorów (J. Bieszk. B. Dębek, M. Kowalski, P. Makuch, T. Sulimirski itd.), którzy otwarcie piszą o swoich poglądach na temat pochodzenia Słowian i Polaków, czasem wymyślając niedorzeczne teorie, jak P. Szydłowski, ale w głównej wymowie podobne do moich ustaleń.

 

Tomasz J. Kosiński

03.11.2019

Lechicki poczet w niemieckiej kronice

poczet lechicki w niemieckiej kronice

Wielu kpi z Kadłubka, wychwalając Thietmara i innych niemieckich kronikarzy, uznając ich za wiarygodne źródła wiedzy, w przeciwieństwie do polskich. Zatem, jak ktoś wierzy tylko Niemcom to zapraszam do przejrzenia pruskiej kroniki z wykazem całej dynastii lechickiej od Lecha I, poprzez Kraka, Wandę i Popiela…i co ciekawe pochodzi z 1864 roku, kiedy już nagmatwano dużo w historii polskiego państwa pod zaborami.. a kilka lat po powstaniu styczniowym 1863 r. zaczęto nam pisać historię już całkiem na nowo, którą znamy do dziś z podręczników, jako programowanie niewolniczych umysłów podbitych narodów…

 

Die Theilung Polens in den Jahren 1773, 1793, 1796 und 1815 nebst einer

 

Tomasz Kosiński

14.08.2016

 

 

Słowiańscy wikingowie

Chąśnicy

Słowo ‘viking’ oznacza vik – zatoka + king czyli król. Zatem wikingowie to królowie zatok. To jednak nie naród, jak większość myśli, od którego wywodzą się Skandynawowie czy Germanie, tylko zwyczajne zajęcie, rzemiosło, fach.

Wikingowie byli piratami różnego pochodzenia. Korsarstwem zajmowały się zarówno ludy słowiańskie, jak też Bałtowie i Skandynawowie. Tworzyli oni zarówno oddziały etnicznie mieszane, jak i walczyli często między sobą.

Gdy osiedlali się na podbitych ziemiach, jak na przykład w Rusi, często daleko od morza, zamiast bitw morskich i łupienia zatok, zaczęli prowadzić podboje lądowe.

Byli uważani za barbarzyńców, jak wszyscy najeźdźcy. Niektorych nazywano Wandalami, bo pochodzili z dorzecza Wisły, zwanej dawniej Vandalus. Choć negatywne znaczenie słowa wandal powstało znacznie później.

Kiedy w 992 r. zmarł pierwszy historyczny władca Polski – Mieszko I, w rocznikach Kościoła niemieckiegio zapisano: „obiit Misica dex Vandalorum” – „zmarł Mieszko książe Wandalów”.

Żyjący w XV w. Jan Długosz, przykładem starożytnych geografów nazwał Wisłę: „rzeką Wandalów”, a jego następca w XVI w. Sebastian Münster na mapie Europy narysowanej w 1536 r. umieścił na Pomorzu, między Szczecinem i Gdańskiem krainę o nazwie: Vandalia.

Ciekawe, że później Niemcy zaczęli uznawać Wandalów jak i wikingów za lud germański, o czym można jeszcze dziś przeczytać w wielu opracowaniach, nie tylko niemieckich, ale także – o zgrozo – polskich historyków.

Wzmianka podróżnika arabskiego Ibrahima-ibn-Jakuba mówi nam, że książę Mieszko: „ma trzy tysiące pancernych, z których setka znaczy więcej niż dziesięć secin innych wojowników i daje tym mężom odzież, konie, broń i wszystko czego potrzebują”.
Z takim wojskiem można było siać postrach. Możliwe, że oddziały Mieszka składały się także z najemników, w tym skandynawskich wikingów.

Niestety po przyjęciu chrześcijaństwa przez europejskie narody z czasem zanikała wiedza o pogańskich wikingach, tak jak i Słowianach. Nowa religia, nowa polityka, nowi bohaterowie, nowe wzory, nowa historia. To, co stare musiało spłonąć lub zatonąć. Dlatego jeden z piękniejszych wodospadów na Islandii, gdzie byłem 4 razy, nazywa się Godafoss, czyli wodospadem bogów. To w jego wodach utopiono całe pogańskie dziedzictwo islandzkich wikingów.

Jednak pewne zapiski i przekazy z tamtych czasów przetrwały. Jak wiemy, nie wszystko zawsze uda się zniszczyć lub zafałszować. Są baśnie, sagi, a nawet kroniki. No i coraz częściej odkrywane archeologiczne wykopaliska. Jest też język, którego nie da się zmienić tak łatwo, ale można go ignorować, jeśli ktoś ma na celu stworzenie jedynie słusznej wersji historii.

Znanym w źródłach faktem z zakresu stosunków polsko-skandynawskich z czasów piastowskich jest choćby małżeństwo króla szwedzkiego Eryka z córką Mieszka I – noszącą prawdopodobnie imię Świętosławy. Synem z tego małżeństwa był Olaf Skotkonung. Po śmierci Eryka (995r.) Świętosława wyszła za mąż za powracającego z wygnania Swena Widłobrodego (986-1014), najprawdopodobniej dla przypieczętowania zgody między synem jej Olafem, który zajął wówczas Danię, a Swenem. Żoną Olafa została córka jednego z książąt obodryckich o imieniu – Astryda.

Aktywny udział Słowian nadbałtyckich w ruchu wikingów znajduje swe odzwierciedlenie także w znaleziskach numizmatycznych. Znaczna ich liczba przypadająca na wiek X-XI przypisywana jest wzrostowi wymiany towarowej (kruszcu i pieniądza) zdobytej przez chąśników (wikingów słowiańskich) w Anglii.

Za Wikipedią:
Chąśnicy – określenie stosowane wobec słowiańskich wojowników, walczących na podobieństwo skandynawskich wikingów.

Zdaniem badaczy, nazwy chąśnicy i chąsa (grupa wojowników wraz z ich statkami) wywodzą się z połączenia dwóch pokrewnych słów: chasa (gromada, zgraja) i chąśba (napad, rozbój).

Tu można przeczytać o Chąśnikach na Wikipedii

Już od 1043 r. na czoło wikingów słowiańskich zaczęli wysuwać się Pomorzanie (zwłaszcza mieszkańcy Wolina). W 1113 r. wybuchła przegrana przez Duńczyków wojna obodrycko-duńska. W rezultacie wzmogły się ataki Słowian na Danię. W 1134 r. spustoszeniu uległa stolica kraju – Roskilde na wyspie Zeland. W następnym roku flota słowiańska pod dowództwem księcia Racibora doszczętnie złupiła norweskie miasto portowe – Konungahele. W tym czasie utrwaliła się w krajach skandynawskich sława piratów z ujścia Odry, dając początek legendzie o słynnych jomswikingach z wyspy Wolin.

Polskie baśnie opisują Wolin jako starą osadę słowiańską zamieszkałą od dawien dawna przez kupców przeróżnego pochodzenia i utrzymującą pokojowe kontakty z duńskimi wikingami. Z baśni wiadomo również, że istniał tam kult Trygława. W końcu jednak wikingowie złamawszy pokojowe układy napadli na „Winetę”. W momencie jej bohaterskiej obrony, powstała ogromna trąba powietrzna, która zatopiła gród. W kilka wieków po zatopieniu Winety, gdy fale rzeki Dziwny i wichry bałtyckie zamuliły zatokę powinecką i zamieniły ją w żyzną dolinę, powstał tu nowy gród słowiański, który nazwano Wolinem.

Istnieje wiele opisów w zachowanych kronikach i sagach mówiących nam o wyprawach Słowian do Skandynawii.

Znany jest opis bitwy na pustkowiu Lyrskog, podczas której król norweski Magnus, panujący przejściowo również w Danii, zadał klęskę oddziałom słowiańskim wracającym z wyprawy w głąb Jutlandii.

Rozbojem morskim trudnili się ponoć najmożniejsi mieszkańcy Szczecina i Wolina. W 1136 r. Duńczycy zorganizowali wyprawę odwetową, kierując się na Rugię – ostatni bastion przedchrześcijańskiej religii Słowian. Została zdobyta Arkona. Jej mieszkańcy zawarli pokój i obiecali przyjąć wiarę chrześcijańską. Skoro jednak flota duńska odpłynęła, Rugianie wypędzili osadzonego na wyspie biskupa. Pisarze: Hemold i Sakso Gramatyk, w dosadnych słowach opisują niegodziwość i dzikość słowiańskich piratów, a także słowiańską świątynię w Rugi z posągiem Świętowita.

Oczywiście należy wziąć poprawkę na to, że skandynawskie sagi i kroniki nie odnotowywały raczej własnych porażek, tylko zwycięstwa. Choć zdarzały się wyjątki. Tu fragment opisu potyczki Duńczyków z Pomorzanami autorstwa Saxo Gramatyka. “Wstyd przyznać co nastąpiło. Większość Duńczyków, skoro dostrzegła zbliżającego się nieprzyjaciela, porzucając bezwstydnie monarchę, wciągnęła żagle na maszty. Król pozostawiony z niewielu tylko okrętami był bardziej gniewny na dezerterów niż na wrogów (…) Nie udało się powstrzymać odwrotu odpływających ani nawoływaniem, ani też znakami, żadnym wreszcie sposobem dodania otuchy, tak dalece trwoga zamykała wszystkie uszy.”

O potędze słowiańskiej floty może świadczyć inny fragment opisu Saxo Gramatyka “Tymczasem Bogusław, zachęcony przez cesarza, nie tylko powołał siły krajowe i przyboczne, ale nawet poruszył z fortec na odległych granicach. Przeciw Rugii zwołał flotę pięciuset statków wypełnioną wielkim wojennym wyposażeniem.”

Tu można przeczytać więcej o pomorskim księciu Bogusławie I.

O tym, z kolei, jak przebiegły był wódz Słowian świadczą kolejne fragmenty “Gesta Danorum” opisujące fortele Bogusława w czasie bitwy koło Dars, którą ostatecznie Duńczycy wygrali i zapewne tylko dlatego ją odnotowali, a my możemy o niej dziś przeczytać. Przegranych bitew nikt nie umieszcza w kronikach. „Okręty, które wiozły zaopatrzenie, po większej części pirackie, przesunął między swoich a brzeg, a żeby nadać im wygląd uzbrojonych, pustki wypełnił drewnianymi postaciami”.

Podobnie postąpili Rugianie w czasie duńskiego najazdu na wybrzeże obodrzyckie: nakazywali części floty odpływać w nocy i powracać rano, tak aby przeciwnik myślał, że to przypływają posiłki. Na dodatek posłużyli się zdobycznymi łodziami Duńczyków: “Gdy liczni Rugianie spostrzegli, że statki z powody wielkości trudno będzie uprowadzić, pragnąc takim sposobem spowodować strach przed wielką liczbą, odprowadziwszy swoją flotę podwajają ją okrętami zabitych, i także tak samo napełniają wioślarzami i namiotami, pustkę osłonami maskują”.

Co by nie mówić, ale sprytu Słowianom nie brakowało.

Obraz bitwy morskiej między Słowianami i Duńczykami w kronice Saxo Gramatyka na Acaemia.edu

Jak się okazuje – piractwem trudnili się też mieszkańcy wybrzeży Estonii. Współczesny herb estońskiej wyspy: Saarema – przedstawia długą łódź, a łotewskie legendy, stroje ludowe i biżuteria obfitują w motywy związane z Wikingami.

O wpływie Słowian na ziemiach duńskich i południowej Skandynawii mówi nam także archeologia i lingwistyka.

Na terenach Danii i południowej Szwecji znaleziono wiele archeologicznych śladów słowiańskiego osadnictwa z X wieku. Ceramika i inne znaleziska, co ważne, nie mają charakteru zdobyczy wojennych. Także nazwy wielu duńskich miejscowości są słowiańskie, te z końcówką -itse i przedrostkiem vind-.

Przykładowo też, na duńskiej wyspie Zelandii znaleziono groby słowiańskich wojowników, którzy walczyli w szeregach duńskiego króla Sinozębnego w X wieku. To potwierdza tylko, że wśród wikingów nawet tych skandynawskich było wielu Słowian.

Nie brakuje osób, które uważają, że to Wikingowie stworzyli państwo polskie twierdząc, że nawet sam Mieszko I był wikingiem. Z zachowanych kronik miał on się przed chrztem nazywać Dagome. Chyba jednak nie brzmi to jak skandynawskie imię, a historycy nadal łamią sobie głowy co to znaczy. Także znaleziska wikińskie na ziemiach polskich niekoniecznie muszą oznaczać, że oni tu żyli, bo mogły być to tylko łupy bitewne. Zresztą pochodzą one z okresu późniejszego niż X wiek, kiedy to właśnie na Bałtyku zaczęli panować Słowianie.

Są też tacy, co snują domysły, że wikingowie to Polacy. Jednak ja byłbym tu ostrożniejszy. Jak pisałem wcześniej, wikingowie to raczej fach, a nie narodowość. W tym znaczeniu można twierdzić, że wikingowie to Polacy, a ściślej też Polacy. Bo wyprawami łupieszczymi czyli wikińskim rzemiosłem zajmowali się i Słowianie i Skandynawowie i Bałtowie.

Zatem nie można też jednoznacznie twierdzić, że wikingowie to po prostu Skandynawowie, choć wielu korsarzy-wikingów było właśnie z duńskich, norweskich czy islandzkich plemion, ale jak już wiemy, nie tylko.

Skąd się wzięli zatem Skandynawowie pozostaje nadal otwartym pytaniem. Wszystko jednak wskazuje na to, że to plemiona Bałtów zasiedliły Skandynawię ok. V-VI wieku n.e.

Warto zauważyć, że Wikipedia podaje, że Prusowie przywędrowali na obecne tereny północnej Polski w V-VI wieku p.n.e., a Słowianie 10-12 wieków później (co jest wierutną bzdurą wg choćby ostatnich badań DNA). Oczywiście taka interpretacja wynika wyłącznie z faktu, że Niemcy po podbiciu pogańskich Prusów, na zlecenie papieża i przy pomocy króla Polski Konrada Mazowieckiego, który ściągnął Krzyżaków, przejęli od nich nazwę określając się pokrętnie Prusakami. Długi rodowód Prusów pasował im do wymyślonej genealogii i stworzenia nowej historiografii. Autochtoniczność Słowian już nie za bardzo.

Dalsza wędrówka i podboje pruskich wikingów w VII wieku następowała już w głąb kontynentu na wschód. To oni założyli Kijów. Tak powstała Ruś, a tamtejsza ludność zwana była Rusami. Zbieżność nazw Prusów i Rusów nie jest tu przypadkowa. Wygląda na to, że Prusowie to przed-Rusowie. Może dlatego późniejszy sojusz rusko-pruski był tak silny. A i w czasach współczesnych alians Niemców z Rosjanami jest tak naturalny.

Bałtowie i Słowianie są bardzo blisko spokrewnieni. To od nich pochodzą inne ludy europejskie.

Nawet jeśli Skandynawowie pochodzą od Bałtów, to i tak słowiańscy wikingowie są faktem.

Wszelkie nieporozumienia w tym temacie wynikają z pomieszania pojęć.

 

Tomasz Kosiński

24.09.2016