“Wandalia” A. Krantza w tłumaczeniu na polski G. Skwarka

Grzegorz Skwarek podjął się trudu przetłumaczenia “Wandalii” Alberta Krantza, które ukazało się drukiem w 2023 roku. Ma aż 800 stron. Wcześniej znane było z lektoratu na kanale YouTube autora.

Posługiwałem się tym, niezbyt doskonałym przekładem przy pisaniu swojego artykułu o dziele niemieckiego hisotryka: Słowiańscy Wandalowie w Germanii według “Wandalii” Alberta Krantza.

Główna uwaga do tłumacza, to kwestia zignorowania pełnego przekazu Krantza, który pisząc o słowiańskości Wandalów, jednocześnie uważał ich za lud wywodzący się od Germanów. Czyli tym samymsugerował on, że Słowianie to odłam germańskiego etnosu. O ile przyjęlibyśmy, że pod pojęciem “Germanin” kryje się określenie mieszkańca Germanii, jako krainy geograficznej, to by można było jeszcze zrozumieć taki misz masz poznawczy. Ale wygląda jednak na to, że w dobie kształtowania się polityki Wielkich Niemiec, po odkryciu “Germanii” Tacyta w jednym z niemieckich klasztorów, Krantz próbuje, po pierwsze, budować niemiecką tożsamość na odwoływaniu się do starożytnych Germanów, a po drugie, uważa Germanów, de facto za Staroeuropejczyków, od których wyszły inne etnosy europejskie.

Mimo wszystko, to pozycja warta polecenia, by samodzielnie przekonać się, jak w XVI wieku zaczął się zmieniać pogląd na pochodzenie Wandalów, których do tego czasu większość pisarzy uważałą za lud słowiański. Dopiero od czasu tych pokrętnych zabiegów Krantza zaczęto mówić o Wandalach, jako Germanach.

Tomasz J. Kosiński

25.11.2024

Wendyjskie (prasłowiańskie) motywy i źródłosłowy w „Wojnie galijskiej” Juliusza Cezara

Cezar i Vrcingetorix

W pamiętniku Cezara „O wojnie galijskiej”[1] (łac. Commentarii de bello Gallico), opisującym 9 lat wojen galijskich (58-50 p.n.e.), czytamy o wielu nazwach i ugrupowaniach plemiennych oraz o informacjach geograficznych, które wykorzystywano do rekonstrukcji obrazu antycznej Galii i Germanii. Problem w tym, że łacińskie transliteracje lokalnych nazw pozostawiają wiele do życzenia, a językoznawcy głowią się nad ich pochodzeniem. Niestety w tych zabiegach pomijają oni w ogóle możliwość ich wendyjskiej (prasłowiańskiej) etymologii, gdyż przyjmują bezmyślnie fałszywy paradygmat naukowy, że Wędów / Wendów (Prasłowian) wówczas nie było na tych terenach. Zapominają też przy tym o obecności Wenetów w Armoryce i Brytanii, którzy bezsprzecznie byli związanie z Wendami.

W tym krótkim opracowaniu staram się przekazać najważniejsze informacje z pamiętników Cezara o wojnie z Galami, Brytami, jak i Germanami, którzy często angażowali się w lokalne potyczki za lewym brzegiem Renu, stając po różnych stronach konfliktu. Bacznie przyglądam się też możliwym źródłosłowom poszczególnych nazw własnych i miejscowych podawanym przez Cezara. Dostrzegam w nich wendyjskie korzenie, co może wydać się szokujące po pierwszym czytaniu. Mam nadzieję, jednak, że po bliższym zapoznaniu się z faktami i przedstawioną przeze mnie argumentacją, niektóre propozycje etymologii wydadzą się przekonujące.

Czytaj więcej na: academia.edu

 

[1] Gajusz Juliusz Cezar, Wojna galijska, tłum. Eugeniusz Konik, Wrocław 2004; por. https://www.scribd.com/document/372914193/Cezar-O-wojnie-galijskiej-pdf  (pol.), http://www.thelatinlibrary.com/caes.html (łac.).

Cheruskowie, czyli jak z Arminiusza zrobiono Hermana

Arminiusz

Cheruskowie (łac. Cherusci) – jedno z plemion zamieszkujących Germanię, przez co z marszu uznawane jest za germańskie, czyli w dzisiejszym rozumieniu protoniemieckie, choć jak wiemy w tej krainie geograficznej jaką była Germania rezydowało wiele plemion o różnym pochodzeniu etnicznym, w tym teutońskie, gockie, sarmackie, protosłowiańskie, celtyckie.

Pliniusz  w „Historii Naturalnej” (4,100) twierdził, że Cheruskowie wchodzili w skład grupy plemiennej zwanej Irminones, która obejmowała też Suebów, Hermundurów i Chattów. Nazwa Irminones lub Hermiones pochodzi z Tacyta  (Germania, 98 r.), gdzie sklasyfikowano ich jako jedno z plemion pochodzących od Mannusa. Inne germańskie grupy plemion wymienione przez tego rzymskiego historyka to Ingvaeones, mieszkający na wybrzeżu i Istvaeones , którzy zamieszkiwali w głębi Germanii.

Tacyt wspomniał także o Suebi jako dużej grupie, która obejmowała Semnonów (Siemian), Kwadów i Markomanów, ale nie powiedział dokładnie, do którego (jeśli w ogóle) z trzech narodów należą.

Pomponius Mela napisał w swoim “Opisie świata” (III.3.31) w odniesieniu do zatoki Codanus: „Nad zatoką są Cymbrowie i Teutoni; dalej, najdalszy lud z Germanii – Hermiones”. Na wschód od nich miały mieszkać plemiona scytyjskie. Jeżeli więc przyjmiemy, że Hermionowie, w tym Cheruskowie, zamieszkiwali między Wezerą a Łabą, to ludy na wschód od Łaby, jak Swebowie (Sławowie), Lugiowie (Ługowie), czy Wandalowie byli traktowani przez tego historyka jako Scytowie, a nie Germanowie. Jednak oba te pojęcia, mają według mnie bardziej znaczenie geograficzne, jak Europa, czy Bałkany, niż etniczne.

W dokumencie zwanym umownie Frankish Table of Nations (niem. fränkische Völkertafel, pol. Frankijski Stół Narodów), datowanym na ok. 520 rok, podano genezę germańskich ludów. Czytamy tam, że było trzech braci, pierwszy Erminus, drugi Inguo, trzeci Istio. Z nich wywodzić się ma trzynaście narodów. Najpierw Erminus dał początek Gotom, Walagotom, Wandalom, Gepidom i Saksonom. Inguo wydał Burgundów, Turyngów, Lombardów, Bawarów. Istio miał być z kolei protoplastą Rzymian, Brytyjczyków [lub Bretonów], Franków, Alamanów. W tym kodeksie, powstałym najprawdopodobniej w królestwie Ostrogotów w Italii, syn Mannusa, który był przodkiem Irminonów, nazywa się Erminus (lub Armen, Ermenius, Ermenus, Armenon, Ermeno, jak podają różne manuskrypty). Nie ma tu jednak mowy o Cheruskach pod taką nazwą, więc należy mniemać, że wywodzą się oni od Ermina i należeli do któregoś ludu od niego pochodnego.

W różnych rękopisach i kopiach tego kodeksu widać różnice w zapisach. Inguo może być pisane Tingus lub Nigueo; Istio staje się Sciusem lub Hostiusem; Gepidzi to czasem Brigidos lub Cybedi; Turyngowie to Loringus lub Taringi; w jednym Gotowie i Walagoci stają się Butami i Gualangutos. W wersji “stołu” z “Historii Brittonum”, Wandalowie i Saksoni zostali zastąpieni przez Burgundów i Langobardów, w innych w ogóle nie ma Wandalów, a Alamanów zastąpiono… Albanami[1]. Co ciekawe, angielscy uczeni interpretują tę nazwę nie tylko jako błąd kopisty, ale jako celowe odniesienie do ludu Alba ze Szkocji[2], od którego ma się wywodzić nazwa Albion (Anglia), czyli z Alamanów zrobiono szkockich Anglików. Izydor, co prawda, w swoich “Etymologiach” wywodził nazwę Alba od scytyjskiej Albanii w Azji, a Bede wiek później uważał, że Piktowie pochodzą od Scytów (co wymaga dłuższego komentarza przy innym temacie), ale Edward Cowan uznaje, że chodzi “Albanów w Lacjum w Italii”[3].
Niestety, ale te wszystkie rozbieżności, czasem wręcz dziwaczne, każą mniemać, że cała ta historia to nieudolna próba tworzenia propagandowej wersji historii na doraźne potrzeby w Italii, Frankonii i Brytanii.

Wikińska forma imienia Irmin, Armin to Jǫrmun, którą znajdujemy w wielu miejscach, m.in. w Eddzie Poetyckiej, jest odnoszona do Odyna. Niektóre aspekty kultury i wierzeń Irminonów można wywnioskować z ich relacji z Cesarstwem Rzymskim, z zapisków  Widukinda, porównującego Irmina do Marsa lub Hermesa, czy ze wzmianki Snorri Sturlusona, na początku Eddy  Prozatorskiej mówiącej, że kult Odyna pojawił się najpierw w Germanii, a następnie rozprzestrzenił się na północ do Ingveonów.

W kilku rękopisach “Tabelę” poprzedza lista królów rzymskich, która zaczyna się od „pierwszego króla Rzymian” (primus rex Romanorum) o imieniu Analeus lub Allanius. Podaje się też, że Alaneus był ojcem trzech braci, podczas gdy w “Historii Brytów” Alanus jest ojcem, a także „pierwszym człowiekiem, który przyszedł do Europy” (primus homo uenit ad Europam) z narodu Jafeta, syna Noego. W innych rękopisach podano, że ojcem trzech braci był król Mulius. Jak widać, brakuje tu spójności, a chaos informacyjny pozwala sądzić, że legendarne dzieje Germanów wyglądają jeszcze bardziej bajecznie niż dzieje Lechitów.

Co ciekawe w “Tabeli” po raz pierwszy pojawia się nazwa Bawarów, w kilku wariantach, w zależności od kopii tego rękopisu, jak Baioarius, Baweros, Baioeros, Bawarios, Baioarios, a w “Historii Brytów” jako Boguarii lub Bogari[4]. Wskazuje nam to możliwy rodowód tej nazwy jako Bojuwariów (Bojów+Ariów, ewentualnie Wojowniczych Ariów) lub Boguariów, czyli Boskich Ariów, co ma wyraźnie ario-słowiańskie pochodzenie językowe. Zaskakująco, Thomas Hodgkin uznaje Boguarii za Bułgarów[5].

Pierwsza historyczna wzmianka o Cheruskach (łac. Cherusci) występuje w Księdze 6.10 Juliusza Cezara „De Bello Gallico”, który relacjonuje wydarzenia z 53 pne. Cezar opowiada, że ​​ponownie przekroczył Ren, aby ukarać Suebów (Sławów) za wysłanie posiłków do Treveri (Trewercy byli słowiańskim plemieniem, których etnonim jak i wiele nazw miejscowych wywodzi się od słowa *treva – treba, czyli ofiara, trzeba, etymologicznie związanego z wyrazem *tre – trzy, odnoszącym się do kultu trójpodziału świata). Wspomina, że ​​las Bacenis (stosunkowo nieprzenikniony las bukowy, być może obecny Harz) oddzielił terytorium Cherusków od terytorium Suebów (Sławów). W 12 p.n.e. Cheruskowie i inne plemiona germańskie zostały podbite przez Rzymian. Wydaje się, że nie mieszkali oni już na wcześniej zajmowanych terenach, gdy Tacyt pisał, 150 lat później, o ich siedzibach na wschód od Chauków i Chattów. Jest to ogólnie interpretowane jako obszar między rzekami Wezerem i Łabą[6].

Cherusków odnotowano w 58 p.n.e., kiedy Juliusz Cezar pokonał ich wodza Ariowista, wspierającego Celtów w Galii.

O Cheruskach pisał też Tacyt nazywając Arminiusza wyzwolicielem Germanii (Tacyt “Roczniki” II 88). O bitwach Cherusków z Rzymianami relacjonował też Kasjusz Dion.

W 9 r. n.e. Arminius, stojący na czele zjednoczonych plemion germańskich (Cherusków, Brukterów, Marsów, Sikambrów, Chauków i Chattów), zmasakrował w Lesie Teutoburskim trzy legiony rzymskie (XVII, XVIII i XIX) oraz oddział jazdy (w sumie około 20 000 żołnierzy) dowodzone przez Warusa. Bitwa ta zapoczątkowała siedmioletnią wojnę, która ostatecznie ustanowiła granicę na Renie jako granicę Cesarstwa Rzymskiego na okres czterech stuleci, aż do upadku cesarstwa. Otoczona legendą historia bitwy miała istotny wpływ na kształtowanie XIX-wiecznego nacjonalizmu niemieckiego.

W odwecie w 15 r. w głąb krainy Cherusków wyruszyły dwie armie rzymskie pod wodzą Cecyny i Germanika. Cecyna został wyparty za limes, a Germanik, który podążał od północy w dół rzek, dotarł do miejsca nazwane Idistaviso na lewym brzegu Wezery, gdzie jego armia stoczyła zwycięską bitwę z Arminiusem. Germanik odzyskał dwa orły legionowe, które wpadły w ręce Cherusków w Lesie Teutoburskim.

W 16 n.e. nad Wezerą poniósł klęskę w bitwie pod Idistaviso z Rzymianami dowodzonymi przez Germanika, spowodowaną bezpośrednio postępowaniem własnego stryja Inguiomera, który nie zgodził się z defensywną strategią podjętą przez Arminiusza i postanowił ścigać wycofujących się Rzymian. W tym samym 16 n.e. roku poniósł znów klęskę z rąk Rzymian w bitwie o wał angrywarski (wybudowany przez Angrywarów jako granica oddzielająca ich od Cherusków) na skutek zdrady szpieg rzymski powiadomił Germanika o szykowanej w okolicach wału zasadzce. Działania te nie pozwoliły odzyskać utraconych obszarów, gdyż cesarz Tyberiusz uznał, że wojny z Germanami są zbyt kosztowne i odwołał Germanika mimo odnoszonych sukcesów

W 17 r. armia Cherusków starła się w Lesie Hercyńskim z Markomanami dowodzonymi przez Marboda (Sławnego Wodza, od *mar – mir, sława, ród i *bod – wódz, wodan). Bitwa zakończyła się porażką Marboda.

Znamy następujących bohaterów Cherusków, zwanych też Hermionami, w tym włączając ich germańskich mitycznych protoplastów:

1. Tuisto/Tuisco, którego uczeni wiążą z pgerm. Tiwaz – bogiem Tyrem lub hind. Tvaṣṭṛ – bogiem twórczym. Kreatywni niemieccy lingwiści próbują wywodzić to imię od pgerm. *twai – dwa lub od pie. Dyeusa – boga słońca.

W 1498 r. mnich o imieniu Annio da Viterbo opublikował fragmenty znane jako „Pseudo-Berossus”, obecnie uważane za fałszerstwo, twierdząc, że zapisy babilońskie wykazały, że Tuiscon lub Tuisto, czwarty syn Noego, byli pierwszymi władcami Scytii i Germanii po rozproszeniu się narodów, a jego syn Mannus zastąpił go jako drugi król. Późniejsi historycy (np. Johannesowi Aventinusowi) przedstawiali wiele dalszych szczegółów, w tym stwierdzenie Jamesa Andersona, że Tuiscon w rzeczywistości był niczym innym jak biblijnym Aszkenazem, synem Gomera[7].

Meyer (1907) i Jacob (2005) kojarzyli Tuisto z Ymirem – praświatem (dlatego ros. mir znaczy także “świat”) oraz hinduskim Yamą. W tym ujęciu jest on bratem Mannusa (Manu) i synem sanskr. Vivaswana.

Dla mnie to Twist, czyli słowiański Świst (przejście “ś” w “t” w zapisie, zwłaszcza korzystając z ubogiego alfabetu łacińskiego, nie powinno dziwić). Nazwa Świst może pochodzić od “z wist”, czyli “z wista, pana, wieszcza”. Synonimicznym określeniem było Swicz (Słońce), oznaczające bóstwo światła (stąd *swicza – świeca), którego twórcą był On – Swarog (Wist, Wieszcz, Twórca).

2. Mannus – imię znane u Traków i ludów indorańskich, oznaczające dosłownie “człowieka” (man, hind. Manu – pierwszy człowiek), a domyślnie “osobę wolną”. Mityczny protoplasta Germanów, choć wygląda to na scytyjskie słowo, co by potwierdzało takie pochodzenie Gotów. Od niego wywodzić się mają trzy plemiona, którym dali początek jego trzej synowie: Inguo – Ingaevones, Erminus – Herminones i
Istio – Istvaeones.

U Słowian odpowiednikiem o tym samym rodowodzie jest *mąż (mon+ż, men+ż, czyli “z men”, co może oznaczać potomka Manu). Tacyt pisał, że Mannus był synem Tuisto. Skoro zatem Tuisto to Twist – Świst (Swicz – Słońce) to Mannus jest Poświstem (poświatą, łuną, czyli odblaskiem, a więc Księżycem, gr. mēn – miesiąc), jak Lel i Polel. Nie trzeba chyba dodawać, że Słowianie dawniej na Księżyc wołali Miesiąc, a Rzymianie – Luna (Łuna), no i w ang. moon.

3. Irmin (Armin, Ermin, Hermion) – Armeńczyk (Góral, od *har – góra i *man – człowiek), jeden z trzech mitycznych synów Mannusa i protoplasta Irmionów (Hermionów). Skojarzenia z Armenią nie są przypadkowe, gdyż to najprawdopodobniej z tych rejonów wywodzą się Ariowie (Scytowie), którzy dotarli do Europy. Ich odłam zwany Gotami, opanował najpierw południową Skandynawię, możliwe, że dlatego, iż byli wtedy zbyt słabi, by stawić czoła sarmackim Wenedom i spokrewnionym z nim Estom rezydującym już na południowym wybrzeżu Bałtyku. Później ludy gockie sukcesywnie wchodziły do kontynentalnej Europy przez Jutlandię. Tworzyli różne sojusze, także z plemionami protosłowiańskimi, wywodzącymi się od Wenedów i innych sarmackich ludów oraz rdzennej ludności staroeuropejskiej.

4. Segestes (Sięgost, od *sięga – siąg, osiągnięcie, zwycięstwo i *gost – gość, gospodarz), wódz Cherusków (zaliczanych do Hermionów), lojalny wobec Rzymian. Jego córka Thusnelda (Turowłada) wyszła za Arminiusza, wbrew woli ojca, co było źródłem wielu konfliktów, między innymi w trakcie ich wspólnych walk z Rzymianami, gdy przyjmowali odmienne strategie osłabiając tym samym sojusz plemienny przeciwko rzymskim okupantom. Brzemienna Thusnelda została, wraz z bratem Segimundem, pojmana przez Germanika podczas jednej z batalii i wywieziona do Rzymu, gdzie urodziła Thumelicusa (od gr. thymele – ołtarz Dionizosa), który zginął młodo jako gladiator. O Segestesie pisali: Tacyt (Annals, 1, 55-59) oraz Wellejusz Paterkulus, Florus i Kasjusz Dion.

5. Sigismund (Siegomond, Sięgomęd) znany jest jako Święty Zygmunt, którego imię powstało od rdzeni *siąg – sięgać, osiągnięcie, zwycięstwo, wysokość oraz *mund – mundry, mędrzec, czyli to Zwycięski Mędrzec. Warto tu dodać przy okazji, że słowo *sięg znaczyło też wynik, dostatek, popularny noworoczny zwrot “Dosiego roku” oznaczał życzenie “dostatniego roku”, czyli urodzajnego (*dosi to skrót od “dosięgać”).

6. Segimer lub Sigimer (Sięgomir, czyli Sławny Zwycięzca, od *siąg, sięgać, osiągnięcie, zwycięstwo i *mer – sławny, ród), wódz Cherusków, ojciec Arminiusza i Flavusa. Jego bratem był Inguiomer (Ingmar), którego imię związane jest z rdzeniem *ingve, obecnym w nazwie plemienia Ingaevones. Inny Segimer był bratem Segestesa, co miał syna Sesithacesa (ze Scytów Asa), choć nie wykluczone, że może chodzić o tę samą postać, a wówczas Segestes byłby wujem Arminiusza.

7. Arminiusz (Armen, łac. Arminius, niem. Herman), ur. 16 p.n.e., zm. 21 n.e., syn Sigimera. Jego imię nawiązuje do legendernago Ermina, protoplasty kilku germańskich ludów. Wellejusz Pterkulus w “Historii rzymskiej księgi pozostałe” ks. II, 118, pisał o nim, że był bystrym i odważnym młodzianem, wychowanym w Rzymie, gdzie nawet otrzymał rzymskie obywatelstwo (był ekwitą). Jednak wrócił do swoich przygotowując powstanie antyrzymskie. Po wielkim zwycięstwie nad Rzymianami w Lesie Teutoburskim (od *teute, leute – lud i *bur – waleczny) w 9 r. n.e. doznał kilku porażek i uprowadzono mu ciężarną żonę. Mimo zwycięstwa nad siłami Marboda (Sławnego Wodzą) w 17 r., kilka lat później (21 n.e.) został zgładzony przez swoich współplemieńców z powodu próby przejęcia władzy królewskiej. W XIX wieku nacjonaliści niemiecccy zrobili z niego Hermana tworząc mit niepokonanego wodza Germanów, których zaczęto utożsamiać wyłącznie z Niemcami, wbrew historycznym przekazom. O ile etymologicznie imiona Arminiusz i Herman są tożsame, o tyle mit o niemieckości tego bohatera budzi uzasadnione kontrowersje.

8. Italicus (łacińskie imię potwierdzające jego romanizację) był synem Flavusa (łac. blondyn), brata wodza Cherusków, Arminiusza. Tacyt pisze, że Flavus był lojalny wobec Rzymian i służył pod Tyberiuszem. Także Italicus był całkowicie wyobcowany ze swoich germańskich korzeni dzięki edukacji w Rzymie. Niemniej jednak, po śmierci Arminiusza, około 20/21 roku ne, Cheruskowie poprosili o pozwolenie na uczynienie go królem. Prośba została spełniona przez Tyberiusza, który zapewnił mu pieniądze, towarzyszy i wsparcie. Znając zarówno germańskie, jak i rzymskie sposoby prowadzenia wojny, Italicus początkowo z powodzeniem spacyfikował Cherusków. W końcu został wygnany przez swój lud. Italicus został jednak przywrócony do władzy przy pomocy Lombardów.

9. Chariomerus (Wysokiego Rodu, od *char – góra, wysokość i *mer – mir, ród), następca Italicusa,
ostatni król Cherusków, według Kasjusza Diona, został pokonany przez Chattów około 88 roku naszej ery.

I na koniec kilka zdań na temat etymologii etnonimu Cherusci (Cheruski). Jakub Grimm wyprowadzał tę nazwę od got. hairus – miecz[8], nie potrafił jednak wiarygodnie wytłumaczyć sufiksu – sk, który Hans Kuhn uznaje za nie germański. Jest to zgodne z jego hipotezą Nordwestblock o istnieniu języka, najprawdopodobniej weneckiego (lub raetyckiego, albo iliryjskiego) w rejonie Belgii[9].

To pokazuje nam, że lingwiści niemieccy mają wielkie problemy z wieloma słowami, które chcieliby wyprowadzać z praniemieckiego, ale się po prostu tego nie da zrobić, stąd takie tezy, choć poziom niepewności w ustaleniu pochodzenia sufiksu – sk, wskazuje nam na skalę niewiedzy, albo złej woli, bo wystarczy sięgnąć w tym przypadku i wielu innych do języków słowiańskich. Jednak to jest niepoprawne politycznie i wykracza poza przyjęte, głównie ze względów propagandowych, paradygmaty naukowe. Zresztą zasada “ignorowania rdzeni słowiańskich” ma się dobrze w etymologii od lat. Jakoś bowiem nikt z tak wielu mądrych akademików nie odniósł nazwy Cherusków do Etrusków czy Rusków. Etruria była dawną nazwą Tuskanii. Jakimś dziwnym trafem na naszych ziemiach jest pełno wyrazów z sufiksem – sk, włącznie z “tuskiem”, czyli “chytruskiem” – spryciarzem, w odniesieniu także do lisa. Etruskowie nazywali siebie Rasenna (Rasna, Raśna), podczas gdy starożytni Rzymianie określali Etrusków jako Tuscī lub Etruscī (liczba pojedyncza Tuscus).

Nazwy Cherusci i Etrusci są bardzo zbliżone. To inne ludy, ale ich pochodzenie wydaje się wspólne. Aż dziwne, że H. Kuhn w swojej koncepcji weneckich korzeni językowych w rejonie między Galią a Germanią nie sięgnął po te zbieżności nazewnicze.

Warto wiedzieć, że wielu starożytnych historyków, jak Liwiusz i Pliniusz Starszy uważało Retów i Windelików za Etrusków, a stąd już prosta droga do Retry i Wendo-Lechów.

W każdym bądź razie Cheruskowie (Cheruski) to moim zdaniem Wielkorusowie, od *cher, her, hora, góra, wysokość i *ruski – do opisania, co to znaczy w oddzielnym artykule. Skojarzenie z gr. herosami też może nie być przypadkowe i może wynikać z podobnej etymologii obu wyrazów. Nie byłby pierwszy to przypadek wspólnych korzeni językowych greki i ario-słowiańskiego nazewnictwa. Ich związek z Etruskami ma mocne podstawy, nie tylko językowe. Hermionowie (od Armina) jako najbardziej wysunięty na wschód lud Germanii, według Pomponiusza Meli, mogli tworzyć wendyjsko – etruską (poretiańską) enklawę między ludami teutońskimi i gockimi (postscytyjskimi, czyli spokrewnionymi z sarmackimi Wenedami, choć często z nimi walczący o dominację), a plemionami protosłowiano-sarmato-wendyjskimi, też z nimi spokrewnionymi.

W tym kontekście powraca teza Łomonosowa o Waregach jako Wagrach, zamieszkujących później te same tereny, co antyczni Hermionowie oraz rozważania na temat dlaczego Rugian – Ranów nazywano też w wielu źródłach Ruthenami, jak potem Rusów, a także jak się mają do tego Prusowie. Ale to już też temat na oddzielny artykuł.

Tomasz J. Kosiński

18.04.2020

[1] Walter Goffart, “The Supposedly ‘Frankish’ Table of Nations: An Edition and Study”. Frühmittelalterliche Studien, 1983.
[2] Nicholas J. Evans, “Cultural Contacts and Ethnic Origins in Viking Age Wales and Northern Britain: The Case of Albanus, Britain’s First Inhabitant and Scottish Ancestor”. Journal of Medieval History, 2015; Patrick Wadden, Theories of National Identity in Early Medieval Ireland, 2012.
[3] Edward J. Cowan, “Myth and Identity in Early Medieval Scotland”. The Scottish Historical Review, 1984.
[4] David Dumville, The Textual History of the Welsh–Latin Historia Brittonum, 1975.
[5] Thomas Hodgkin, “Origins of Barbarian History”. Hermathena, 1902.
[6] William Smith, Dictionary of Greek and Roman Geography, 1854.
[7] James Anderson, Royal Genealogies, [w:] “The Most Ancient Kings of the Germans”, s. 442.
[8] Jacob Grimm, Geschichte der Deutschen Sprache, vol. 2, Leipzig 1853, s. 426.
[9] Reallexikon der germanischen Alterturmskunde, vol. 1, (hasło: “Arminius”), 1973, s. 420–421.

Etnonim Słowianin nie oznacza niewolnika

Sprzedaż germańskich niewolników

Niech mi ktoś logicznie lub naukowo wytłumaczy, bo ja głupim turbosłowianinem jestem, jak to niby miała powstać w Rzymie nazwa etnonimu “Sclavus” – Słowianin od słowa “sclavus” mającego oznaczać “niewolnika”, co twierdzą nasi historycy i publicyści na portalach historycznych wyznający jednocześnie allochtoniczną teorię późnego przybycia Słowian do Europy Środkowej, skoro Rzym upadł pod koniec V wieku, a wraz z tym faktem przestano używać klasycznej łaciny, w której takie słowo nie istniało, a niewolnika określano terminem “servus”?

Przecież oficjalnie Rzymianie nie kontaktowali się ze Słowianami, którzy mieli przyjść znad Dniepru w VI wieku. Niewolnikami w Rzymie byli zatem Germanie i czemuż to od ich nazwy nie powstało łacińskie słowo “niewolnik”, tylko wmawiają nam, że nazwa Germanie oznacza z łaciny “braci” Rzymian. A gdzież to w klasycznej łacinie figurowało słowo “germanus” oznaczające “brata”, bo ja o tym nic nie wiem? W bajkę, że to przejęta celtycka nazwa też nie uwierzę, bo mi logika mówi, że Rzymianie raczej nie uważali Germanów za braci, więc nie używali by z pewnością wobec nich określenia o takim znaczeniu, pozostawiając to co najwyżej Celtom, którzy nota bene z Germanami też wojowali nie za bardzo po bratersku. Poza tym Rzymianie mieli sporo swoich słów, którymi nazywali inne ludy i nie musieli adoptować celtyckich, czyli wrogich Rzymowi. Co najwyżej nadawali obcym wyrazom swoje znaczenie nie rozumiejąc ich pierwotnej etymologii. Tak właśnie najprawdopodobniej było w przypadku obco brzmiącej nazwy Sławów, którą Rzymianie mogli przyjąć do swego języka, jako “Sclavus”, tłumacząc ją sobie po swojemu, o czym za chwilę.

Faktem jest, że w klasycznej łacinie to słowo “servus”, a nie rzekome “sclavus” oznaczało niewolnika i nie było potrzebne nowe. Ale jednak niektórzy uczeni twierdzą swoje.

Zatem albo Rzymianie łapali słowiańskich niewolników w pierwszych wiekach naszej ery gdzieś na bagnach prypeckich, czyli nieprawdą jest, że nie mieli z nimi kontaktu, albo łacińskie słowo “sclavus” nie oznaczało niewolnika. Może też jest to dopiero średniowieczny wymysł propagandowy powstały w okresie po upadku Rzymu w obliczu wojen z wolnymi Słowianami lub jeszcze dużo późniejszy zabieg polityczny.

Chciałem też zauważyć, że słowo “clave” w łacinie oznacza klucz, “sclave” to zatem “z klucza”, skąd mamy “conclave” – pod kluczem i naszego “klawisza” więziennego. Włoskie “klucz” to natomiast “chiave”, a niewolnik trzymany pod kluczem to “schiavo” . Słowianin to jednak po włosku “slavo”. Czyli akurat we włoskim te dwa terminy są różne, tak więc to nie Włosi, jako potomkowie Rzymian maczali palce w tej brudnej gierce na słowa. Kto zatem i kiedy coś tu namieszał?

Nie chcę się mądrować, ale wygląda mi to na robotę cwanych Franków i cesarzy bizantyjskich, czyli niewolniczej mafii. To oni budowali swoje potęgi na handlu ludźmi. Zaczęli się też zajmować etymologią do celów politycznych, tłumacząc wszystko na swoją modłę i tworząc neologizmy, co od dawna jak wiemy uwielbiają robić też niemieccy lingwiści. Obcobrzmiącą i niezrozumiałą dla nich nazwę Sławów skojarzyli więc z łacińskim “kluczem” i im pięknie wyszło pogardliwe określenie uwielbiających wolność Słowian, których ciężko im było podbić. Zaczęli więc walczyć na słowa, intrygi, przekupstwa, itp. Na podobnej zasadzie my nazywamy Niemców niemowami, a paskudne robaki prusakami.

Jak jestem w błędzie to niech mi ktoś pokaże jakieś wiarygodne dokumenty, z których jasno wynika, że w Rzymie “sclavus” oznaczało niewolnika, albo, że Piastowie handlowali żywym towarem. I nie mówimy tu o aranżowanych małżeństwach z obcokrajowcami jako dowód sojuszu czy zasadzie przekazywania zakładników jako gwarantów pokoju, ani przetrzymywania jeńców wojennych przez jakiś czas, ale o handlu ludźmi dla zysku.

A zanim rozpoczniemy dyskusję na ten temat warto przeczytać chociażby co pisał o tym Mariusz Agnosiewicz

http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,10137

http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,10221

Agnosiewicz co prawda nie za bardzo wie skąd się wzięła etymologia wyrazu “sclavus”, ale przynajmniej słusznie zauważa, że zlanie obu słów nastąpiło w czasie rozwoju Państwa Karolingów. Przyjmuje on opcję, że nowe łacińskie słowo jest pochodne od etnonimu Słowianina jako popularnej nacji niewolonej podczas pochodu chrześcijaństwa, z wyłączeniem państwa Piastów, a nie jak wielu językoznawców twierdzących, że było odwrotnie i to etnonim “Słowianin” ma według nich pochodzić od łac. “sclavus” mającego oznaczać niewolnika.

Według mnie nie doszło jednak do żadnego zlania słów, ale zaczęto używać niezrozumiałego dla łacinników i Bizantyjczyków etnonimu “Sclavus” (Sław+us, przy czym w łacińskim zapisie “cl” ma wyrażać nie istniejące w tym języku “ł”, czasem używano do tego też liter “u”, stąd Sueb lub Suev, gdzie “b” lub “v” zastępowało z kolei nie istniejące “w”) do słowiańskich niewolników – jeńców wojennych z czasów podbojów Karola Wielkiego i Ottona I. Najpewniej doszukiwano się w tej obco brzmiącej nazwie łacińskiego “clave” – klucza, co kojarzono z niewolą. Dlatego to słowo przyjęło się w takim rozumieniu na terenach i językach ludów zajmujących się handlem niewolnikami oraz podległych Cesarstwu Zachodniemu i Wschodniemu, nie bez udziału zresztą wojennych propagandystów, kronikarzy, biskupów i całej machiny wojującego chrześcijaństwa.

W innych krajach niewolnik to “rab”, stąd “rabunek” jest napaścią w celach pozyskania jeńców jako niewolników przeznaczonych głównie na handel, czym zajmowali się nasi “szlachetni sąsiedzi”, ale – jak udowadnia M. Agnosiewicz – nie Piastowie i ich przodkowie Lechici.
Może więc barierą tworzącą podziały wśród ludów ario-słowiańskich była akceptacja lub odrzucenie niewolnictwa. Jedni potrafili szanować tradycję i naturalne prawo do wolności ludzi, a inni pod wpływem obcych kultur zdradzili te ideały sprzedając siebie i swoich rodaków. Umiłowanie wolności i prawa każdego człowieka do niej, nawet jeńca, to jedna z podstawowych zasad moralnych naszych przodków, jakże widoczna również w czasach Rzeczpospolitej, a nawet dziś. Niejeden kronikarz pisał, że Słowian nie da się zniewolić. Jeńcom po pewnym czasie odbycia kary za wrogą wojaczkę zwracano wolność lub pozwalano zostać w plemieniu na równych prawach, na co akurat jest wiele poświadczeń historycznych. Nawet Chrobry zwrócił Ottonowi III wszystkich pojmanych wcześniej jeńców saskich, co oznacza, że ich nie przehandlował.

Warto też przeczytać jakie imiona nosili niewolnicy w Rzymie, gdzie nie ma nawet wzmianki o jakimś słowie “sclavus”, jest natomiast dużo o servus, serva, poer, por.

https://ancient-rome.info/ancient-roman-slave-names-and-slavery/

Skoro w Rzymie nie mogło być słowiańskich niewolników tylko germańscy, to należy odrzucić tezę, że słowo “sclavus” kiedykolwiek istniało w klasycznej łacinie.

Do greki bizantyjskiej, papieskiej łaciny średniowiecznej, a potem także do tworzących się języków francuskiego, hiszpańskiego, anglosaskiego i niemieckiego słowo “sclave” w znaczeniu “niewolnik” trafiło najprawdopodobniej dopiero od kronikarzy frankońskich.

W grece, podobnie jak i klasycznej łacinie, istniało bowiem inne słowo na niewolnika niż to podają nasi “mądrzy” historycy , a mianowicie δούλος, doúlos. Dopiero dość późno pojawiło się gr. sklavenoi  w znaczeniu niewolnicy (l.p. sklabe – niewolnik).

Niektórzy podają tu także arabskie określenie na Słowian “Sakaliba”, co ma rzekomo oznaczać również niewolnika, choć w arabskim używano do osób niewolnych określenia „eabd” lub w skrócie “abd” (Abdul). Sakaliba jednak wywodzi się od zrostu Sak+aliba, przy czym Sakami nazywano Scyto-Sarmatów, a człon „aliba” to ali (najwyższy największy, najdostojniejszy) oraz ba-, tj. skrót od „baba” – przodek, ojciec, przywódca (jak Alibaba). Zatem arabski etnonim Słowian odnosi się do ich pochodzenia od Saków (Scyto-Sarmatów) jako wielkich przodków, co nie ma nic wspólnego z niewolnikiem, a raczej wręcz przeciwnie.

Faktem jednak jest, że Rusowie, Bizancjum, Cesarstwo Zachodnie, Skandynawowie czy poddani Sasom Czesi, sprzedawali z słowiańskich jeńców głównie na rynek arabski, skąd sprowadzano inne towary. Z czasem podczas negocjacji handlowych nazwa etnonimu także dla przedsiębiorczych Arabów, nie dbających o skrupuły wobec niewiernych, zaczęła oznaczać pochodzenie tego żywego towaru, aż stała się synonimem niewolnika.

Wydaje mi się jednak, że komuś wcześniej wyraźnie zależało, by Słowian zacząć utożsamiać z niewolnikami i jeśli nawet przyjmiemy, że stało się to w naturalny sposób, jak uważa Mariusz Agnosiewicz, w czasach ekspansji chrześcijaństwa na słowiańskie ziemie i podbojach Karolingów, to “sclave” należy co najwyżej uznawać, jak wspomniałem, za określenie “słowiańskiego towaru”, jak tłumaczy zresztą Zenon Gołaszewski w swojej świetnej książce “Słowianie Północni”, a nie źródłosłów naszego etnonimu.

Jeśli natomiast ktoś twierdzi, że Słowianie byli niewolnikami w Rzymie i dlatego takie jest znaczenie ich etnonimu, to jednocześnie potwierdza relacje Kadłubka o walkach Lechitów, czyli Słowian z cezarami. Przeczy też wyraźnie oficjalnie wyznawanej teorii allochtonicznej, że Słowianie pojawili się w Europie Środkowej dopiero w VI wieku, co oczywiście jest bzdurą.

Zatem proszę się zdecydować panowie historycy, bo chcecie upiec Słowian na jednym ogniu kłamstw, ale czas tych durnowatych, propagandowych interpretacji rodem  z biurka Bismarcka już mija.

Trzeba też pamiętać, że to nie Słowianie pojawili się w VI wieku, ale tylko ich etnonim został wtedy odnotowany przez historyków w takiej formie. Nie ma natomiast żadnego poświadczenia historycznego, że przybyli oni ze wschodu, nikt o tym nie pisał. Ale naszym historykom, dla których źródła historyczne mają być najważniejsze, jakoś to nie przeszkadza w wyznawaniu teorii allochtonjcznej. Słowianie istnieli na naszych ziemiach od dawien dawna, ale znani byli Rzymianom i innym ludom pod różnymi nazwami, Wenedów, Wandalów, Sarmatów, a nawet po części Germanów, gdyż termin Germania to pojęcie geograficzno-polityczne, a nie etniczne, obejmujące ludy o różnym pochodzeniu, w tym teutońskim, celtyckim, sarmackim, czy wendyjsko-słowiańskim.

Czemu w przypadku Słowian wielu historyków nie wierzy Jordanesowi, który wyraźnie pisał, że Słowianie znani są pod trzema nazwami Wenedów, Sklawenów (Sławenów) i Antów, zaznaczającym przy tym jasno, że pierwotnie wspólną nazwą dla tego dużego ludu było określenie Wenedowie. O utożsamianiu Wenedów i Wandalów oraz innych ludów ze Słowianami pisało wielu średniowiecznych i późniejszych kronikarzy oraz historyków. Proszę mi powiedzieć kto natomiast w tym okresie pisał o Wenedach i Wandalach jako Germanach? Jedynie Tacyt pokazywał swoją ignorancję w temacie, bo nie wiedział czy zakwalifikować Wenedów do Germanów, gdyż budują chaty, czy do Sarmatów, którzy żyją na wozach. Wątpliwość wzbudzała w nim skłonność Wenedów do długich wędrówek, właściwych koczownikom, a nie ludom osiadłym. Później ci lubiący osiadły tryb życia Germanie mieli udać się na podbój Rzymu i wędrować po całej zachodniej Europie oraz północnej Afryce. Coś tu nie gra. Zwłaszcza, że wend to także rdzeń czasownika wendrować, wędrować (ang. wander, a vendor to handlarz, kupiec).

Załączam też ilustrację autorstwa Remy Cogghe pt. Verkauf germanischer Sklaven (ang. Sale of Germanic Slaves, pol. Sprzedaż germańskich niewolników), z 1854 roku, umieszczoną w publikacji “Zur gute Stunde” (Deutsches Verlagshaus Bong & Co, 1895), która jest prezentowana w wydaniu internetowym Encyklopedii Gutenberga z 2003 roku, ale już bez informacji, że to germańscy niewolnicy, tylko jacyś tam slaves. Tak właśnie Niemcy dbają o swój wizerunek, a “nasi” historycy i celebryci prześcigają się w rozprawianiu o Polakach i Słowianach jako niewolnikach, jakby za to wyszukiwanie ciemnych kart w naszej historii rozdawano tytuły i medale.

 

Tomasz J. Kosiński

17.03.2020

 

Artykuły Adriana Leszczyńskiego

Adrian Leszczyński:

Germania to pojęcie geograficzne, nie etniczne

Germania Libera

Rzymianie nazywali Germanami różne ludy, w tym Słowian, Teutonów, Sarmatów i Celtów zamieszkujących krainę geograficzną zwaną Germania. Na ich mapach teren Polski to Germania Libera czyli Wolna, bo nigdy jej nie zdobyli. Co ciekawe Niemcy, którzy pokrętnie wywodzą swoje korzenie i język od Gotów patrząc na rzymskie mapy chyba zdawali sobie sprawę jak wielkiego oszustwa muszą dokonać, skoro Goci zamieszkiwali w czasach rzymskich tereny na wschód od Wisły. Miasto Gota z czasów rzymskich to Bydgoszcz. Słowo got i goszcz to jest to samo słowo ‘gościć’. Znajdźcie mi Włocha, Niemca lub Anglika co poprawnie wymówi i zapisze ze słuchu słowo gość 😉 Słowa God, host, gospodarz też wywodzą się z tego samego słowiańskiego rdzenia.

Bolesław Wielki zwany Chrobrym tytułował się: Regnum Sclavorum, Gothorum sive Polonorum. Król Słowian, Gotów czyli Polaków. Co było właśnie celowym wytłumaczeniem w tej łacińskiej inskrypcji kim są ci znani łacińskim Rzymianom Goci. Taki napis jest chociażby na jego sarkofagu w katedrze poznańskiej. Oczywiście pangermańscy historycy i obecna Wikipedia zamienili słowo Gotów na Jaćwingów chyba licząc, że nikt tego nie sprawdzi lub nie zauważy celowej manipulacji w tłumaczeniu.

Prusacy też zapożyczyli swoją nazwę od bałto-słowianskich Prusów, których podbili, o ironio, dzięki polskiemu królowi, który sprowadził do walki z nimi Krzyżaków.

Oczywiście łacińskie słowo sclavus powstało od slavus, gdyż w łacinie nie istniał zrost spółgłosek sl, więc dodali c. Anglicy nie mieli z tym problemu i dlatego slave oznaczające niewolnik jako pochodne z łaciny. Jakimś dziwnym trafem Rzymianie określali słowem servus wszystkich niewolników. Po co więc było im drugie słowo o takim samym znaczeniu. Ano dlatego, że słowo sclavus pierwotnie nie oznaczało niewolnika tylko Słowianina pełniącego służbę w Rzymie. Słowianie byli doradcami Rzymian. Prawdopodobnie dopiero po wojnach rzymsko-słowiańskich słowo to nabrało innego znaczenia.

Na mapie widać też gdzie leżała Sarmacja, a także Vandalia (Wandalowie) i plemiona Wenedów, obie nazwy od dawnej nazwy rzeki Wisły czyli Vandalus (łac. Vistula) i polskiej królowej Wandy.

 

Tomasz Kosiński

11.12.2016