Ekwilibrystyka językowa, czyli "naukowe" zaciemnianie wiedzy

Lingwistyczne wygibasy

Michał Łuczyński, świeżo upieczony doktor filologii UJ, w swoim artykule, stosując ekwilibrystykę językową i wykazując chyba wolę bycia oryginalnym na siłę, sugeruje, że Alemure z "Dagome Iudex" należy tłumaczyć jako... Lemiesza. Nieważne, że nie jest on w stanie wskazać o jakież to miasto, czy obszar mu chodzi, ani podać jakichkolwiek analogii tak pokrętnej interpretacji. Za tego typu wymysły dostaje się dziś doktoraty z filologii.

Jednocześnie ten sam autor naśmiewa się z tłumaczenia Germanów jako Górmanów, czy Genzeryka jako Gęsierzyka, uznając podobieństwa tego typu za ludowe etymologie. On ma dyplom z onomastystyki, więc oficjalnie wie lepiej. Czyżby? Mnie jego tłumaczenia nazw zupełnie nie przekonują. Brak w nich nie tylko zwykłej wiedzy, odniesień historycznych, podstaw logicznych, ale i minimalnych podobieństw nazewniczych. Skoro jednak z Alemure można zrobić niezidenyfikowaną Lemieszę, to czemu nie Lebiegę, czy Łuczynę? Jak komu pasuje, byle tylko inaczej niż inni, aby za wszelką cenę zaistnieć w światku językoznawczym. Ale czy nie jest to raczej gmatwanie historii i wiedzy jako takiej zamiast ich odkodowywanie? Czy nie jest to pseudonauka, albo wręcz szkodnictwo naukowe?

Nasi filolodzy, jak widać na tym przykładzie, nazbyt często błądzą w swoich konfabulacjach jak w malignie, nazywając swe wynurzenia nauką. Nie powinni się więc dziwić, że coraz więcej ludzi mających minimalny poziom wiedzy, rozsądku i niezależnego myślenia nie traktuje ich działalności poważnie. W ten sposób kruszy się autorytet akademików, którzy tracą nie tylko wiarygodność, ale i ludzkie zaufanie, że znają się na rzeczy. Niestety gmach stworzony z lingwistycznych wygibasów tego typu stoi na słabych, pękających fundamentach. Jasno widać, że powoli wali się jak domek z kart. Łuczyński ze swoimi wtórnymi i pokrętnymi propozycjami etymologicznymi ma w tym spory udział. Niestety cofa tę dziedzinę nauki wstecz, nazbyt nadymając swoje ego i mimo osobistego przekonania, że jest inaczej. Czytając zatem podobne opracowania należy zachować szczególną ostrożność, by nie dać się wciągnąć na manowce.

Tomasz J. Kosiński

08.11.2021