Mapa zatytułowana: “Carte de l’Europe états Barbares au VI ème Siècle”
opracowana przez Felix’a Delamarche’a w XIX w.
Na uwagę zasługują napisy na mapie:
Leckhes ou Polenies (Lechici albo Polanie)
oraz
Sarmatie ou Slavie (Sarmacja albo Sławia)
opracowana przez Felix’a Delamarche’a w XIX w.
Na uwagę zasługują napisy na mapie:
Leckhes ou Polenies (Lechici albo Polanie)
oraz
Sarmatie ou Slavie (Sarmacja albo Sławia)
23 marca 2022 miała miejsce premiera kolejnej książki Tomasza J. Kosińskiego pt. Bohaterowie dawnych Słowian.
Przedstawia ona sylwetki słowiańskich bohaterów z czasów przedchrześcijańskich. Można więc poczytać o Lechu, Kraku, Wandzie, Piaście, ale i o takich przywódcach, jak Gęsierzyk, czy Arminiusz, uważanych za Germanów, acz autor doszukuje się w tych postaciach wodzów słowiańskich.
Więcej na: https://www.swiatksiazki.pl/bohaterowie-dawnych-slowian-6802662-ksiazka.html
„Powieść minionych lat” jest jednym z najważniejszych źródeł na temat najdawniejszych dziejów Rusi Kijowskiej, a także Polski i Słowiańszczyzny. Zapis kronikarski pierwszych edycji dochodzi do 1117 roku, a znane redakcje różnią się nieznacznie, w zależności od okresu powstania.
Mimo, iż tekst ten jest dobrze znany istnieje sporo rozbieżności w jego tłumaczeniu zarówno na język rosyjski, jak i polski. Dlatego wokół wydarzeń podawanych przez Nestora i jego pomocników oraz następców, narosło wiele mitów i niejasności, a historycy tradycyjnie prześcigają się w interpretacjach, co niestety czasem zaciemnia sprawę, zamiast ją rozjaśniać. Jednym z takich przykładów jest tłumaczenie zapisu o Wołchach, którzy mieli gnębić Słowian nad Dunajem, co spowodowało ich migrację nad Wisłę. Spotyka się tu głównie wyjaśnienie, że Nestorowi chodziło o Włochów (Rzymian), Franków, Bizantyjczyków lub sporadycznie Wołosów (Włachów), co już jasno pokazuje, jakie niezgodności istnieją wśród uczonych w tym względzie. Innym problemem jest rozumienie pochodzenia Rusów, mimo iż latopisiec wyraźnie odróżnia ich od Szwedów, Normanów, Danów, czy Gotów, to jednak większość akademików, na podstawie tego przekazu, uznaje ich za Skandynawów, utożsamiając raczej bezpodstawnie właśnie ze Szwedami, czy Normanami.
W niniejszym opracowaniu staram się uporządkować wiedzę przekazaną w „Powieści”, zwłaszcza dotyczącą Lachów, Polaków i Polski oraz pochodzenia Słowian. Zwracam też baczną uwagę na kwestie dyskusyjne, próbując przedstawić własne stanowisko wobec problemów związanych z odczytem treści tego dzieła i jej właściwego rozumienia.
Mam nadzieję, że powrót do tego tematu i odrzucenie mitów z nim związanych, powielanych w literaturze od lat, stanie się pretekstem do wznowienia dyskusji o znaczeniu „Powieści dorocznej” także w badaniach historycznych dotyczących naszego kraju oraz pomoże w formułowaniu właściwych wniosków o lechicko-polskich dziejach.
Więcj na: https://www.academia.edu/71673592/Nestor_mity_minionych_lat
Znany dokument „Dagome iudex”, datowany przez historyków na koniec X wieku, wciąż wzbudza wiele emocji, a badacze nie są zgodni zarówno, co do jego autentyczności, daty powstania, jak i prawidłowości odczytu zawartych w nim danych.
Wątpliwości wzbudzają nie tylko zapisy nazw osobowych, jak Dagome, którego większość uczonych kojarzy z Mieszkiem I, jak i miejscowych: Alemure (Ołomuniec, Morawy, Brama Morawska?), Schinesghe (Gniezno, Szczecin, Świnoujście?), ale także fakt pominięcia w nim pierworodnego syna polańskiego władcy – Bolesława, późniejszego króla Polski.
Do czasów obecnych namnożyło się więc nam wiele najróżniejszych koncepcji naukowych wyjaśnienia treści tego dokumentu i okoliczności jego powstania, od absurdalnych tez
o wikińskim pochodzeniu Mieszka (Szajnocha, Dowiat, Skrok), przez jego morawskie korzenie (P. Urbańczyk), do dziwacznych prób tłumaczenia, że akt ten miał na celu wydziedziczenie umiłowanego syna Bolesława, zwanego później Chrobrym. Może zatem najwyższy czas uporządkować wiedzę w tym temacie.
W trakcie swoich badań nad tym dokumentem dochodzę do wniosku, że ta notka, to tylko nieudana próba walki o sukcesję Państwa Gnieźnieńskiego dla Ody i jej synów przeciwko Chrobremu. Prawdopodobnie owa „donacja” została spisana przy łożu konającego Mieszka, albo nawet po jego śmierci, pozostając przez dłuższy czas nieznana światu w obliczu opanowania kraju przez Bolesława I Wielkiego i wygnania przez niego z kraju swej macochy Ody wraz z jej synami. W tamtym okresie dokument ten nie miał specjalnego znaczenia, jak się bowiem okazuje w X wieku nawet sama Stolica Apostolska prawdopodobnie nic nie wiedziała jeszcze o takim zawierzeniu polańskiego państwa św. Piotrowi.
Jednocześnie należy docenić tu fakt „wykrojenia” ziem polskich, nazwania i oznaczenia ich, jako oddzielne państwo, mimo iż w owych czasach bardziej liczyła się siła bojowa, międzynarodowe koneksje i ustępstwa wobec ekspansji chrześcijaństwa, aniżeli akty tego rodzaju.
Więcej:
https://www.academia.edu/71226348/Dagome_iudex_reinterpretacja_T_J_Kosinskiego
Relacja „Geografa Bawarskiego”, prawdopodobnie wywiadowcy króla Franków – Ludwika II, o plemionach słowiańskich i ich grodach w połowie IX w. stanowi jedno z ważniejszych źródeł na temat Słowiańszczyzny z tego okresu. Wciąż toczą się spory na temat rozumienia podanych przez tego anonimowego autora nazw plemiennych oraz możliwych lokalizacji ich zasiedlenia. Dokonuję tu przeglądu dotychczasowej dyskusji w tej sprawie oraz poddaję ogólnej analizie najważniejsze kwestie związane z identyfikacją podanych w tym dokumencie etnonimów, przedstawiając też w niektórych przypadkach własne, czasem może zaskakujące, propozycje ich rekonstrukcji. Na przykład identyfikuję mieszkańców Gniezna, Poznania, Wrocławia, Brzegu, Głubczyc, ale i Luboszan, Bobrzan, Wiciędzy, Mazurów, Łuczan, a nawet Litwinów, co stanowi całkiem nowe podejście do tego problemu.
Odnoszę się także do kwestii historycznych i spraw lokalizacyjnych plemion słowiańskich wymienionych w tym zabytku, jakże istotnych także z punktu widzenia zasadności wyboru właściwej propozycji rekonstrukcji danej nazwy plemiennej. Liczne mapy, w tym kilka autorskich, a także tabele zestawiające przekazane w dokumencie dane oraz podział plemion na obszary geograficzne i nowe tłumaczenie całego tekstu, powinny pozwolić, moim zdaniem, na weryfikację i uporządkowanie wiedzy na temat dawnej Słowiańszczyzny.
Więcej na akademia.edu https://www.academia.edu/69408564/_Geograf_Bawarski_o_S%C5%82owianach_przegl%C4%85d_analiza_weryfikacja_i_nowe_wyja%C5%9Bnienia_nazw
W pamiętniku Cezara „O wojnie galijskiej”[1] (łac. Commentarii de bello Gallico), opisującym 9 lat wojen galijskich (58-50 p.n.e.), czytamy o wielu nazwach i ugrupowaniach plemiennych oraz o informacjach geograficznych, które wykorzystywano do rekonstrukcji obrazu antycznej Galii i Germanii. Problem w tym, że łacińskie transliteracje lokalnych nazw pozostawiają wiele do życzenia, a językoznawcy głowią się nad ich pochodzeniem. Niestety w tych zabiegach pomijają oni w ogóle możliwość ich wendyjskiej (prasłowiańskiej) etymologii, gdyż przyjmują bezmyślnie fałszywy paradygmat naukowy, że Wędów / Wendów (Prasłowian) wówczas nie było na tych terenach. Zapominają też przy tym o obecności Wenetów w Armoryce i Brytanii, którzy bezsprzecznie byli związanie z Wendami.
W tym krótkim opracowaniu staram się przekazać najważniejsze informacje z pamiętników Cezara o wojnie z Galami, Brytami, jak i Germanami, którzy często angażowali się w lokalne potyczki za lewym brzegiem Renu, stając po różnych stronach konfliktu. Bacznie przyglądam się też możliwym źródłosłowom poszczególnych nazw własnych i miejscowych podawanym przez Cezara. Dostrzegam w nich wendyjskie korzenie, co może wydać się szokujące po pierwszym czytaniu. Mam nadzieję, jednak, że po bliższym zapoznaniu się z faktami i przedstawioną przeze mnie argumentacją, niektóre propozycje etymologii wydadzą się przekonujące.
Czytaj więcej na: academia.edu
[1] Gajusz Juliusz Cezar, Wojna galijska, tłum. Eugeniusz Konik, Wrocław 2004; por. https://www.scribd.com/document/372914193/Cezar-O-wojnie-galijskiej-pdf (pol.), http://www.thelatinlibrary.com/caes.html (łac.).
Michał Łuczyński, świeżo upieczony doktor filologii UJ, w swoim artykule, stosując ekwilibrystykę językową i wykazując chyba wolę bycia oryginalnym na siłę, sugeruje, że Alemure z “Dagome Iudex” należy tłumaczyć jako… Lemiesza. Nieważne, że nie jest on w stanie wskazać o jakież to miasto, czy obszar mu chodzi, ani podać jakichkolwiek analogii tak pokrętnej interpretacji. Za tego typu wymysły dostaje się dziś doktoraty z filologii.
Jednocześnie ten sam autor naśmiewa się z tłumaczenia Germanów jako Górmanów, czy Genzeryka jako Gęsierzyka, uznając podobieństwa tego typu za ludowe etymologie. On ma dyplom z onomastystyki, więc oficjalnie wie lepiej. Czyżby? Mnie jego tłumaczenia nazw zupełnie nie przekonują. Brak w nich nie tylko zwykłej wiedzy, odniesień historycznych, podstaw logicznych, ale i minimalnych podobieństw nazewniczych. Skoro jednak z Alemure można zrobić niezidenyfikowaną Lemieszę, to czemu nie Lebiegę, czy Łuczynę? Jak komu pasuje, byle tylko inaczej niż inni, aby za wszelką cenę zaistnieć w światku językoznawczym. Ale czy nie jest to raczej gmatwanie historii i wiedzy jako takiej zamiast ich odkodowywanie? Czy nie jest to pseudonauka, albo wręcz szkodnictwo naukowe?
Nasi filolodzy, jak widać na tym przykładzie, nazbyt często błądzą w swoich konfabulacjach jak w malignie, nazywając swe wynurzenia nauką. Nie powinni się więc dziwić, że coraz więcej ludzi mających minimalny poziom wiedzy, rozsądku i niezależnego myślenia nie traktuje ich działalności poważnie. W ten sposób kruszy się autorytet akademików, którzy tracą nie tylko wiarygodność, ale i ludzkie zaufanie, że znają się na rzeczy. Niestety gmach stworzony z lingwistycznych wygibasów tego typu stoi na słabych, pękających fundamentach. Jasno widać, że powoli wali się jak domek z kart. Łuczyński ze swoimi wtórnymi i pokrętnymi propozycjami etymologicznymi ma w tym spory udział. Niestety cofa tę dziedzinę nauki wstecz, nazbyt nadymając swoje ego i mimo osobistego przekonania, że jest inaczej. Czytając zatem podobne opracowania należy zachować szczególną ostrożność, by nie dać się wciągnąć na manowce.
Tomasz J. Kosiński
08.11.2021
Tomasz Kosiński założył w lipcu 2021 r. Grupę Projektową Wedamedia, która prowadzi kilka bratnich projektów internetowych (Wedapedia, Wedukacja, Wedateka, Wedariusz) zajmujących się propagowaniem wedukacji.
Jednym z nich jest właśnie Wedapedia dostępna na domenie http://wedapedia.pl, która jest wiki-encyklopedią, będącą uzupłnienieem Wikipedii, gdyż obejmuje gros artykułów, które nie znalazłyby się w tym popularnym serwisie, ze względu na restrykcyjną politykę jego redakcji. Portal powstał 16 maja 2021 roku i jest na domenie wedapedia.pl.
Wedariusz, słownik
Wedariusz to wortal tematyczny powstały 12 lipca 2021 roku, obejmujący wybrane hasła z polskiego słownika wraz z ich etymologią i odniesieniami do innych języków. Jest obecnie jeszcze w fazie roboczej. Opiera się na materiale z polskiego Wikisłownika, ale będzie poszerzony o nowe kategorie i hasła oraz wzbogacony dodatkowymi etymologiami, ignorowanymi przez filogermańskich akademików i redaktorów polskiej wersji Wikisłownika. Dostępny na domenie wedariusz.edu.pl.
Wedateka, archiwa
Przygotowywany od 18 lipca 2021 roku portal czytelniczy Wedateka, opierać się będzie na Wikiźródłach, ale poszerzony zostanie o niechciane tam pozycje oraz wzbogacony będzie o bazę artykułów, zwłaszcza mniej popularnych, a wartych uwagi autorów. Wortal w wersji roboczej jest przygotowywany do użytku na domenie wedateka.edu.pl.
Wraz z wiosennym przylotem bocianów do Polski i otwarciem się macicy Ziemi ukaże się szósta książka Tomasza J. Kosińskiego o Słowiańszczyźnie pt. Życie erotyczne Słowian.
To przewodnik po obyczajach seksualnych naszych przodków, kulturze miłosnej, obrzędach, zabiegach i kulcie płodności. Z pewnością nie jest to “Słowiańska Kamasutra”, choć i o praktykach seksualnych jest tu także mowa.
Premiera 24 marca 2021.
Trzy kolejne książki autora są w przygotowaniu do wydania w najbliższym czasie. Ta płodność twórcza, zdaniem pisarza, to efekt pandemii, która sprzyja czytaniu i pisaniu. Miłej lektury.
Zamówienia na ww. pozycję można już składać w księgarniach internetowych, np. Świata Książki, Empiku czy Livro.